czwartek, 9 maja 2013

Folwark zwierzęcy (1999), czyli inteligentna satyra

Każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie.
Lord John Dahlberg-Acton

Władza absolutna wywołuje u człowieka rozpętanie najgorszych instynktów.
Andre Maurois

tytuł oryginalny: Animal Farm
reżyseria: John Stephenson
scenariusz: Alan Janes, Martyn Burke
muzyka: Richard Harvey
produkcja: USA
gatunek: dramat

„Folwark zwierzęcy” w reżyserii Johna Stephensona jest adaptacją wydanej w 1945 roku powieści George’a Orwella. To kontrowersyjna satyra ukazująca w pełnym świetle ustrój komunistyczny i konsekwencje, do których prowadzi. Pomysł okazuje się o tyle oryginalny, że główne role w filmie grają zwierzęta. Stają się intrygującymi alegoriami postaw i zachowań ludzkich.

Pan Jones (Pete Postlethwaite) zaniedbuje odziedziczone niegdyś gospodarstwo i popada w kłopoty finansowe. Coraz częściej wraca do domu pijany. Na farmie ma wiele różnych zwierząt, którymi wkrótce przestaje się zajmować. Nie karmi ich i nie zapewnia godziwych warunków do życia. Najstarsza świnia wzywa resztę mieszkańców folwarku do buntu. Zwierzęta jednoczą się, wypędzają Jonesa i jego żonę, a sami cieszą się wolnością. Postanawiają wprowadzić nowy porządek oparty na równouprawnieniu i idei dobra wspólnego. Na początku ustanawiają prawa i obowiązki, chcą wspólnymi siłami zapewnić sobie utrzymanie. Szybko władzę przejmują jednak najprzebieglejsze świnie, przywództwo obejmuje jedna z nich imieniem Napoleon. Stopniowo wprowadzają totalitaryzm, oczekują podporządkowania się wszystkich nowym zasadom. Zwierzęta muszą ciężko pracować, aby utrzymać siebie i zapewnić wygodną pozycję niepodzielnemu władcy.


 „Folwark zwierzęcy” to inspirująca i mądra produkcja. Jego konstrukcja jest dosyć prosta, ale to właśnie stanowi o jej wyjątkowości. Twórcom udało się w nieskomplikowany i jasny sposób zobrazować trudną tematykę. Film zawiera głębokie przesłanie, zmusza do przemyśleń i refleksji. W dużym stopniu nawiązuje do sytuacji, jakie mają miejsce na świecie władzy absolutnej – manipulacje, kłamstwa, kary za niepodporządkowanie się zasadom, przekształcanie prawa na własną korzyść, usuwanie osobników, które mogłyby stanowić zagrożenie dla władzy, media jako narzędzia służące propagowaniu reżimu. Cytatem, który najlepiej charakteryzuje ustrój wymyślony przez świnie, nazwany animalizmem, staje się jedna z zasad ich kodeksu: „Wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre są równiejsze od innych.” Fabuła filmu jest interesująca i poruszająca, a nawet niepokojąca. Niestety, akcja nie buduje odpowiednio napięcia. Sądzę, że częściowo przyczynia się do tego brak dynamizmu w muzyce. Utwory stanowiące tło wydarzeń okazują się niewyraziste, a powinny być ważnym elementem w opowiadaniu całej historii.


Scenariusz chwilami zaskakuje, choć jego konstrukcja wydaje się dość przewidywalna. Opiera się bowiem na poszczególnych etapach wprowadzania totalitaryzmu – od wspaniałego planu wyzwolenia poprzez bunt, radość z odzyskania wolności, spór o władzę, aż do wprowadzenia rządów dyktatora. Ciekawie ukazuje, jak władza potrafi niszczyć od środka i sprawić, że ktoś staje się bezwzględny i brutalny. Momentami drażni sposób prowadzenia fabuły. Gdy wydaje się, że wydarzenie osiąga punkt kulminacyjny, nagle następuje zmiana tematu. Rozczarowuje też zakończenie, które łagodzi całą opowieść i nie uwypukla katastrofalnych skutków rewolucji. Sprawia, że wymowa dzieła nieco ulega zmianie, jakby niepokój towarzyszący seansowi gdzieś wyparował. W tego rodzaju obrazie łatwo jest przekroczyć granicę między wiarygodną opowieścią a bajką dla dzieci. Finał sprawił, że „Folwark zwierzęcy” na szczęście tylko zachwiał się na tej granicy. Sprawiedliwość dziejowa (przywrócenie dawnego ładu), której egzekutorem stała się natura, w życiu jednak rzadko ma miejsce.


Od strony technicznej produkcja została zrealizowana solidnie. W studiu animacji Jima Hensona specjalnie na jej potrzeby wykonano 14 sztucznych zwierząt. W filmie wystąpiło również 100 prawdziwych, które zostały wcześniej wytresowane. Dzięki dobrym, a jak na potrzeby telewizji, świetnym efektom specjalnym nie widać różnicy pomiędzy żywymi osobnikami a kukłami. Zwierzętom udzielili głosu doświadczeni aktorzy, m.in. Julia Ormond, Ian Holm, Kelsey Grammer, Patrick Stewart. Trudno tu opisać grę aktorską, ponieważ ludzie rzadko pojawiają się na ekranie, grają jednak dość przekonująco. W rolę Pana Jonesa wcielił się zmarły dwa lata temu, nominowany do Oscara za występ w „W imię ojca”, Pete Postlethwaite.

„Folwark zwierzęcy” to błyskotliwa, choć nieco schematyczna opowieść. Twórcy udowodniają, że w prosty sposób można przekazać bardzo wiele. Moim zdaniem, mimo wszystkich niedociągnięć, warto po ten film sięgnąć.
Ocena: 6/10

1 komentarz:

  1. Książka Orwella oczywiście jest lepsza, ale film w umiejętny sposób przekazuje jej treść i nieźle się to ogląda.

    OdpowiedzUsuń