„Tunele” to pierwszy tom serii powieści fantasy pod tym
samym tytułem autorstwa Rodericka Gordona i Briana Williamsa. Opowiada
niezwykłą, ale niezbyt interesującą historię chłopców, którzy odkrywają tajemnicze
przejście do niebezpiecznego, podziemnego świata.
Z pozoru może się wydawać, że fabuła jest dość skomplikowana i przez to opowieść wciąga czytelnika. Mnie ta książka jednak zupełnie nie porwała i nie zaciekawiła.
„Tunele” w pigułce:
1. ⅓ powieści
– kopanie tuneli
2. ⅓ powieści
– życie pod ziemią
3. ⅓ powieści
– ucieczka
Czternastoletni Will mieszka w mieście Highfield razem ze
swoim ojcem, kustoszem muzeum, doktorem Rogerem Burrows’em, uzależnioną od oglądania
telewizji matką Celią oraz dwunastoletnią siostrą Rebeką, która wykonuje
większość obowiązków domowych. Wydają się być wspaniałą i szczęśliwą rodziną,
jednak w rzeczywistości bardzo się od siebie różnią i często nie mogą się ze
sobą dogadać. Will nie ma wielu kolegów, wyśmiewają go w szkole,
ponieważ jest albinosem. Dzieli ze swoim ojcem wspólną pasję – archeologię.
Razem prowadzą wykopaliska, kopią tunele, często udaje im się odkryć różne
stare przedmioty lub zagadkowe miejsca. Całkowicie oddają się swojemu hobby,
poświęcają mu dużo czasu i energii. Wkrótce chłopiec zaprzyjaźnia się z Chesterem
Rawls’em, którego zaraża swoim zamiłowaniem. Doktor Burrows dowiaduje się, że sir Gabriel Martineau
zbudował niegdyś sieć tuneli pod miastem Highfield. Odkrywa wejście do jednego
z nich i zdobywa też niesamowitą kulę wypełnioną dziwną substancją, świecącą w
ciemności. W mieście zaczynają się pojawiać podejrzani, zamaskowani mężczyźni. Pewnego
dnia, po kłótni z żoną kustosz znika. Will i Chester rozpoczynają własne
poszukiwania. Wkrótce znajdują jego dziennik oraz zasypany tunel w piwnicy.
Udaje im się go wydrążyć i docierają podziemnego szybu. Zjeżdżają windą głębiej
pod ziemię i znajdują tam coś, co przechodzi ich najśmielsze oczekiwania.
„Tunele” są dość oryginalną, ale mało zajmującą książką. Opowieść wydała
mi się monotonna i nudna. Nie trzymała mnie w napięciu, nie miałam
uczucia, że nie mogę doczekać się, co się dalej wydarzy. Znalazło się w niej kilka
naprawdę zaskakujących zwrotów akcji, jednak większość z nich jest bardzo
absurdalna i nieprzekonująca. Pomysł całkiem mi się spodobał, dlatego uważam,
że ta powieść ma niewykorzystany potencjał. Akcja rozwija się w żółwim tempie,
przez co czytanie niemiłosiernie się dłuży. Przez pierwsze 400 stron nie dzieje się
praktyczne nic frapującego i przyciągającego uwagę. Ostatnie 100 sprawiło
jednak, że nie mogłam się oderwać od lektury. Mam wrażenie, że autorzy
dysponują dużą ilość pomysłów, ale postanowili zostawić je do następnych
części, a w tej stworzyć tylko porządne zakończenie, a raczej początek nowej
przygody. Żałuję, że wątek z tajemniczymi postaciami pojawiającymi się
znienacka w Highfield został potraktowany trochę ‘po łebkach’. Owszem, później
wyjaśniło się kim byli, ale zabrakło mi jakiś intersujących wydarzeń z nimi
związanych zanim to nastąpiło.
W tej powieści występuje wiele różnorodnych postaci. Moim zdaniem, są one niezbyt barwne i jednowymiarowe, przez co żaden z nich nie zyskał mojej sympatii. Nie
przypadł mi do gustu również główny bohater, Will Burrows. Gdy jego przyjaciel
Chester siedział zamknięty w więzieniu, ten początkowo chciał go uratować.
Później jakby o nim zapomniał, a przypomniał sobie dopiero wtedy gdy sam chciał
wrócić do domu. Nie spodobała mi się ta jego postawa. Jedna z nielicznych zalet tej książki to styl, w jakim jest napisana.
Wydaje się, że twórcy świetnie go dopracowali, dzięki czemu język jest dobry i bardzo
przystępny.
„Tunele” to niczym nie wyróżniająca się, trochę nudnawa powieść. Nie polecam, chyba że naprawdę nie macie nic
innego do czytania.
Ocena: 1,5/6
Milo ze masz drugiego bloga, dlaczego ja go dopiero teraz odkrylam (?) ;D
OdpowiedzUsuńMam ta ksieazke ale nawet jej nie dotknelam ;(
Zapraszam http://aleeexsmile.blogspot.com/ spotkanie z ikoną radia - Markiem Niedźwieckim. ;)