Amerykański reżyser Tim
Burton uważany jest za jednego z najznakomitszych i najoryginalniejszych
współczesnych wizjonerów kina. Jego produkcje są zwykle świetnie dopracowane,
wizualnie doprowadzone do perfekcji i intrygujące. Bardzo cenię go za to, że
każdemu z nich nadaje niepowtarzalny, niesamowity, trochę bajkowy i mroczny
klimat. Daję się porwać szaleństwu i jednocześnie geniuszowi tego
fantastycznego twórcy. Ma on również ogromny talent do wymyślania wyjątkowych i
ekscentrycznych bohaterów. Głównymi postaciami jego dzieł są zazwyczaj osoby
niezwykłe, inne, osamotnione, czy niepasujące do świata, w którym żyją.
Specyficzne i surrealistyczne poczucie humoru także stanowi jego znak
rozpoznawczy.
Moim zdaniem popis swoich
niebywałych umiejętności Tim Burton dał szczególnie w takich obrazach jak: „Batman”
(1989), „Edward Nożycoręki” (1990), „Jeździec bez głowy” (1999), czy „Duża Ryba”
(2003). Stworzył on także, według mnie, warte uwagi animacje takie jak: „Vincent”
(1982), czy „Gnijąca Panna Młoda” (2005).
Moim ulubionym filmem tego
reżysera jest „Sok z żuka” (1988). Pomimo tego, że produkcja pochodzi z przed
kilkudziesięciu lat, nadal niezwykle bawi i śmieszy. Opowiada o parze, która
ulega nieszczęśliwemu wypadkowi i umiera. Powracają do swojego domu jako duchy.
Twórca we wspaniały i ironiczny sposób ukazał wszystkie postaci. Najbardziej
absurdalnym pomysłem okazał się Beetlejuice, bioegzorcysta.
Ostatnimi czasy Burton ma
na swoim koncie zarówno wzloty, ja i upadki. Nawet jego słabsze obrazy (np. „Mroczne
Cienie”, 2012) cieszą oko, ale wydają się mało wciągające i warte uwagi. Miejmy
nadzieję, że nie zobaczymy u niego więcej przerostu formy nad treścią, jak było
moim zdaniem w przypadku „Alicji w Krainie Czarów” (2010).
Dla mnie "Duża Ryba" jest jednym z tych gorszych filmów (tzn. oczywiście też świetny - to wiadome, ale w porównaniu do reszty, po prostu mnie aż tak nie porwał). Zresztą to samo tyczy się "Jeźdźca..", który jest bardzo poprawny, ale nie zachwyca. Moja trójka to "Charlie...", "Gnijąca panna młoda..." i Edward.
OdpowiedzUsuńA mnie właśnie "Duża ryba" podobała się najbardziej. Idealnie kondensuje w sobie wszystkie cechy stylu Burtona, szczególnie uwielbienie do dziwnych postaci a jednocześnie to jeden z nielicznych filmów, w których nie przedobrza.
UsuńA mi się podoba większość filmów Burtona, zaczynając na Sweeney Todzie, kończąc nawet na Mrocznych cieniach czy Frankenweenie. Nie jestem za to fanem Edwarda. Pozdrawiam, http://filmowe-abecadlo.blogspot.com
OdpowiedzUsuńLubię filmy Burtona, ale nie potrafię wyróżnić ulubionych tytułów. Kilka jest jeszcze do nadrobienia :)
OdpowiedzUsuńP.S "Duża ryba" jest z 2003 roku ;)
Dzięki za poprawkę ;) Pospieszyłam się z tą datą
UsuńCóż, kilka filmów Burtona widziałam, ale nie jestem, absolutnie, entuzjastką tegoż reżysera. Jakoś ta bajkowość i mroczność do mnie nie dociera. U niego przoduje stylistyka, a ja chyba wolę.. coś surowszego w odbiorze. Aczkolwiek "Sok z żuka" cenię i "Ed Wooda", i "Vincenta".
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy,
Archibald Sofia. ;) Ach, i wszystkiego najlepszego z okazji blogowych urodzinek.
Burtonowski klimat jest dość specyficzny ;)
UsuńDziękuję za życzenia.