reżyseria: Jim Jarmusch
scenariusz: Jim Jarmusch
muzyka: Jozef van Wissem
produkcja: Francja, Niemcy, USA, Wielka Brytania, Cypr
gatunek: horror, romans
Nie ma niezawodnego przepisu na dobry film, można jednak wyróżnić
pewne czynniki, które w dużej mierze mogą zagwarantować mu uznanie i sympatię.
Są to: wciągająca fabuła, wybitna gra aktorska (a nie sama obsada, bo to
jeszcze o niczym nie świadczy) i pomysłowa forma. Co ważne, wszystko wpływa
bezpośrednio na klimat, który w czasie seansu trafia także do widzów. Najnowsza
produkcja ambitnego Jima Jarmuscha zapewnia naprawdę mroczny, niepokojący, ale i
czarujący nastrój.
Wampir Adam (Tom Hiddleston) tworzy oryginalną muzykę, która
zyskuje rzesze odbiorców, ale unika sławy i rozgłosu. Mieszka w odludnej części
Detroit, kupuje kolejne gitary do swojej kolekcji i spędza czas, słuchając płyt
winylowych. Powoli pogrąża się w melancholii i monotonni swojego życia, którą
przerywa jednak przyjazd ukochanej, Eve (Tilda Swinton). Razem organizują nocne
przejażdżki po mieście i po prostu czerpią przyjemność z każdej wspólnej
chwili. Spokój zakłóca im nagle wizyta impulsywnej i szukającej wrażeń siostry
Eve, Avy (Mia Wasikowska).
„Tylko kochankowie przeżyją”, dzięki spójności prostej
warstwy fabularnej i artystycznej, stanowi małe dzieło sztuki. Te dwa aspekty
idealnie się dopełniają i sprawiają, że seans jest naprawdę porywającym
przeżyciem. Jim Jarmusch nie obawia się sięgać po znane i teraz szczególnie modne
motywy, ale zdecydowanie wybija się ponad przeciętność. Nie popada w
schematyczność, oklepanej już tematyce nadaje zupełnie innego wyrazu i jakości.
Odnoszę wrażenie, że reżyser ma niesamowity dar do nawiązywania bliższego kontaktu
z widzami poprzez film. Stopniowo, wraz z rozwojem akcji emocje towarzyszące
bohaterom i fascynująca atmosfera nam także zaczynają się udzielać. Akcja
rozgrywa się powoli, ale ostatecznie trochę brakuje w niej jakiś większych zaskoczeń.
Pozornie prosta koncepcja przerodziła się w skomplikowaną i głęboką opowieść.
Skłania do refleksji i wywołuje niezatarte wrażenia.
Jarmusch tworzy melancholijną i dramatyczną historię
skupiającą się wokół problemów egzystencjalnych wiekowej pary. Staje w pewien
sposób w opozycji do rozpowszechnionego ostatnio wizerunku wampira jako
stworzenia idealnego, niemal bezproblemowego i dobrze odnajdującego się wśród
zwykłych ludzi. Banalne motywy i rozczarowujące wątki miłosne zastąpił
błyskotliwym przekazem i niesztampową fabułą. Adam i Eve wiodą życie na uboczu,
wychodzą na zewnątrz tylko w nocy i unikają spotkań z innymi. Kontakty z otaczającym
światem są dla nich trudne i stanowią ponure, pełne udręki zmagania. Wydają się
nawet zmęczeni życiem i codziennie próbują sprostać postawionym wyzwaniom. Najbardziej
cenią jednak wszystkie przejawy sztuki i poświęcają czas swoim pasjom. Pragną
smakować życie, nie zapominając jednocześnie o swojej płomiennej miłości.
Pełna nostalgii i pewnej niewyjaśnionej tęsknoty za
przeszłością historia jest elektryzująca i interesująca. Swój sukces zawdzięcza
bowiem nie tylko solidnemu scenariuszowi i oprawie, ale też doborowej obsadzie.
Tom Hiddleston, który wcielił się w rolę Adama, spisał się niezwykle
przekonująco. Wrodzoną brytyjska grację i elegancję połączył z opanowaniem i
wyczuciem. Jego gra cechuje się subtelnością i pewną dozą powściągliwości, a
także kunsztem i emocjonalnością. Tilda Swinton jako Ewa spisała się bardzo dobrze,
popisała się jednocześnie siłą i głęboką wrażliwością. Dzięki specyficznej i
nieco chłodnej urodzie, udało jej się wykreować charakterystyczną postać. Pomimo
dużej różnicy wieku, pomiędzy odtwórcami głównych ról występuje wyjątkowa
chemia i porozumienie. Doskonale ze sobą współgrają i tworzą niepowtarzalny
duet. Oboje ujmują subtelnością i zadziwiającą naturalnością. Na drugim planie
pojawili się pełen charyzmy John Hart i ekspresyjna Mia Wasikowska.
Jarmusch jest prawdziwym artystą, który z gracją i
wprawnością maluje cudowne filmowe obrazy. Dba o każdy, nawet najmniejszy
szczegół, dopracowując wszystkie elementy do audiowizualnej perfekcji. Film okazuje
się bardzo, choć nieco przesadnie wystylizowany. Twórcy nie przekraczają jednak
granicy pomiędzy piękną stylistyką a sztucznością. Warto również zwrócić uwagę,
co wspominałam już w przypadku „Broken Flowers”, na nowatorską i iście
mistrzowską pracę kamery. Wyśmienite zdjęcia o niezwykłych odcieniach
oczarowują i stają się zjawiskowym tłem dla rozgrywających się wydarzeń. Na różnorodność
kadrów składają się ujęcia z ciekawych stron i perspektyw. Niektóre sceny, m.in.
ta, w której Adam i Eve leżą spleceni razem nadzy na łóżku, zachwycają
kompozycją i estetyką. Genialna scenografia i świetnie dobrane kostiumy
powodują, że dzieło wydaje się klimatyczne i hipnotyzujące. Ścieżka dźwiękowa
okazuje się wyrazista i wręcz obezwładniająca, dzięki czemu słucha się jej
znakomicie.
„Tylko kochankowie przeżyją” to wysublimowany spektakl, który
jest barwnym portretem z życia i okazuje się także źródłem zadumy. Polecam
odkryć go samemu.
Ocena: 8/10
już nie mogę się doczekać, muszę obejrzeć ten film, świetna obsada, niebanalna historia o wampirach i nie tylko... same kadry z filmu są świetną zachętą :)
OdpowiedzUsuń