wtorek, 1 lipca 2014

Powstanie Warszawskie (2014), czyli ku pamięci

pomysł na fabułę: Jan Komasa
scenariusz: Joanna Pawluśkiewicz, Jan Ołdakowski, Piotr C. Śliwowski
produkcja: Polska
gatunek: dramat, wojenny, dokumentalizowany
muzyka: Bartosz Chajdecki

W ostatnich latach polscy twórcy filmowi dali widzom wyraźnie do zrozumienia, że kino historyczne nie jest ich najlepszą stroną. Niestety, problem tkwi w tym, że nie potrafią czerpać doświadczenia z własnych błędów. Przeceniają swoje możliwości, starając się nadać dziełom rozmach i efektowność, choć nie mają na to środków. Sami nie do końca wiedzą, czego chcą i jak to osiągnąć. Sztuczność, nienaturalna gra aktorska, beznadziejne efekty specjalne i płytka fabuła składają się na takie ‘megahity’ jak „1920. Bitwa Warszawska” czy „Bitwa pod Wiedniem”. Może przepisem na uznanie i sukces okaże się po prostu pomysłowość?

Dwaj młodzi bracia realizują Powstańcze Kroniki Filmowe i wykonują rozkazy dla Biura Informacji i Propagandy Armii Krajowej. Zamiast broni wszędzie towarzyszy im statyw i kamera, którą starają się udokumentować jak najwięcej szczegółów z życia cywilów w czasie wojny. Pragną sfilmować również bezpośrednią walkę, choć nie są świadomi ogromu zniszczeń i cierpienia, jakie ze sobą niesie. Poszukują odpowiednich ujęć, aby zatrzymać obraz miasta dla dalszych pokoleń. Liczą, że uda im się ocalić taśmę z materiałem i przetrwać w tych trudnych warunkach.


Zaledwie 32-letni Jan Komasa, reżyser „Sali Samobójców” stworzył ciekawą, aczkolwiek niezwykle ryzykowną koncepcję. Do tej pory nikt bowiem nie podjął się tak trudnego i czasochłonnego zadania, pewnie dlatego też próby przedstawienia kolejnych wydarzeń z historii Polski kończyły się zwykle niewyobrażalną klęską. Realizacji z wielkim zaangażowaniem podjęło się Muzeum Powstania Warszawskiego, angażując do współpracy grupę specjalistów z różnych dziedzin. Aby jak najwierniej oddać realia  tamtego okresu, zrezygnowano z kręcenia zwyczajnej produkcji fabularnej. Zamiast tego postanowiono sięgnąć jedynie po materiały archiwalne i nie dokręcać nowych scen. „Powstanie Warszawskie” okazuje się więc w ten sposób pierwszym filmem w całości zmontowanym tylko i wyłącznie z nagrań, które prowadzili ówcześni filmowcy. Nie ma tu więc żadnych przekłamań, ponieważ wszystko, co oglądamy na ekranie działo się naprawdę. Twórcy nie starają się również oceniać ani komentować znaczenia powstania, nie chcą jednak pozostawić widza obojętnym.


Przystępując do seansu człowiek nie czuje się przygotowany na to, co go za chwilę czeka. Obraz jest bezlitośnie prawdziwy i nie pozostawia najmniejszych złudzeń. Od pierwszych chwil wprawia w osłupienie i trzyma w napięciu do samego końca. Świadomość tego, jak wyglądała sytuacja w stolicy w czasie wojny wydaje się przytłaczająca, co sprawia, że nie można wprost oderwać uwagi od dramatu rozgrywającego się tuż przed naszymi oczami. Warto zdać sobie także sprawę z ogromnego nakładu sił i środków, jakie poświęcono na realizację. Jest to pieczołowicie zrekonstruowane i pokolorowane z użyciem nowoczesnej technologii 85 minut prawdziwej historii. Praca nad projektem zajęła 6 miesięcy, na podstawie 6 godzin oryginalnych kronik podjęły się jej zespoły urbanistów, varsavianistów i historyków oraz konsultantów ds. militariów, ubioru i architektury. Oryginalna wizja i niewiarygodne oddanie się jej spełnianiu powodują, że „Powstanie Warszawskie” to pierwszy od lat tak dobry dokument, który stanowi iście emocjonujące przeżycie.


Film nie nadaje się z pewnością jako podstawa do nauki o losach Polaków z 1944 roku. Nie ma tutaj bowiem kontekstu historycznego, dokładniejszych informacji, widzowie zostają bowiem natychmiast wciągnięci w sam środek akcji. Nie poznajemy przyczyn wybuchu powstania czy szans na zwycięstwo. Szczątkowej fabuły nie zabarwiono na szczęście tą niepotrzebną otoczką historyczną, która w zbyt nachalny sposób miałaby przybliżyć jakieś szczegóły. Pod tym względem dzieło okazuje się bardzo konkretne i idealnie wyważone. Połączenie niezwiązanych ze sobą bezpośrednio fragmentów kronik wywołuje jednak często niewielki chaos, którego niestety nie udało się uniknąć. Mimo to, Joanna Brühl zmontowała wszystko w całkiem spójną całość. Zniszczone budynki, walące się mury, zastępy walczących i cywili… Niesamowite oglądać to, wiedząc, że nie są to żadni aktorzy, ale prawdziwi powstańcy. Z archiwalnych materiałów zdołano nawet rozpoznać wiele osób, co pokazuje na jak dużą skalę odtwarzano ich losy.


Fabuła ukazująca losy dwóch braci, którzy pragną zapisać się w historii i pozostawić po sobie ślad, okazuje się tylko pretekstem, żeby z różnych stron ukazać życie i śmierć. Oni sami stają się jedynie tłem i mają stwarzać pozory, że produkcja jest jednak czymś więcej niż odrestaurowanym dokumentem. Słyszymy kilka głosów z offu, które skłaniają nas do poznania bliżej losów przeciętnej polskiej rodziny. Obserwujemy wszystko z perspektywy dwóch zagubionych młodzieńców, co sprawia, że możemy trochę bardziej wczuć się w seans. Czasem jednak nie potrzeba słów, żeby coś opisać, a niekiedy dodatkowe komentarze okazują się zupełnie zbędne. Dialogi w chwilami porażająco idiotyczny i irytujący sposób podsumowują niektóre ujęcia. Odnoszę wrażenie, jakby twórcy chcieli dodać nawet nieco humoru, który wypada jednak żałośnie. Niestety, dubbing przypomina o tym, że film w jakiś sposób zmanipulowano. Zmanierowane i przesadnie teatralne głosy postaci nie sprawdzają się tutaj najlepiej. Brakuje im dozy wiarygodności.


Postprodukcją, na którą składały się w głównej mierze koloryzacja i restaurowanie kronik, zajęło się Studio Orka, które prowadziło działania na różnych etapach. Najpierw rozpoczęto stabilizację, czyli znajdywanie punktów odniesienia dla każdego ujęcia i wyeliminowanie drżenia obrazu w kadrze. Później przeprowadzono wstępną korekcję barwną w materiale czarno-białym, usunięto też pulsowanie i niedoskonałości ekspozycji taśmy filmowej. Naprawianiem zniekształceń i usuwaniem zanieczyszczeń zajmowano się nawet ręcznie. Nad pracami czuwali specjaliści, przygotowując zasób kilku tysięcy fotografii broni, mundurów i uzbrojenia. Koloryzacja odbyła się z użyciem specjalnego oprogramowania, które stworzono w Hollywood. Z powodu trudności z odczytaniem kolorów, nad każdym ujęciem organizowano konsultacje historyczne i posiłkowano się wieloma opisami. Operator filmowy Piotr Sobociński Jr. jako Color Grading Supervisor zajął się ujednoliceniem naniesionych w barw i nadaniem im odpowiedniej wiarygodności.


W tego rodzaju dziele najbardziej fascynującą rzeczą okazuje się sam proces twórczy, który nadaje mu prestiżową rangę i podkreśla ogrom całego przedsięwzięcia. Twórcy skupili się nie tylko na poprawie oprawy wizualnej, ale także na udoskonaleniu warstwy audio. Podjęto zatem decyzję o całkowitym udźwiękowieniu dotychczas niemych nagrań. Wydaje się to nadzwyczaj ciężkim, wręcz niewykonalnym zadaniem. Podjął się tego jednak Bartosz Putkiewicz, reżyser dźwięku, który spędził w studiu setki godzin. Starał się wyłapywać dźwięki ulicy, wystrzałów i wybuchów, aby nadać jeszcze więcej realizmu całej historii. Rozpoczął nawet współprace z kryminologiem, który odczytywał słowa z ruchu warg bohaterów. Stworzono dialogi, które w dużym stopniu mają odzwierciedlać prawdziwe rozmowy. Doświadczona już Miriam Aleksandrowicz zajęła się dubbingiem i zaangażowała wielu aktorów, którzy zgodzili się użyczyć głosu powstańcom. Wyśmienitą ścieżkę dźwiękową skomponował Bartosz Chajdecki. Dzisiaj możemy więc nie tylko zobaczyć, ale i usłyszeć to, co się niegdyś wydarzyło.

„Powstanie Warszawskie” stanowi wstrząsający, solidnie zrealizowany i wyjątkowy film, który z pewnością trzeba zobaczyć. Doskonała warstwa wizualna sprawia, że seans gwarantuje niezliczoną ilość wrażeń. Nie chcę przyznawać mu oceny punktowej.

3 komentarze:

  1. Byłam w kinie ponad miesiąc temu i film zrobił na mnie ogromne wrażenie. Dokładniej opisywałam "Powstanie Warszawskie" na moim blogu, gdzie serdecznie zapraszam i również pozostawiłam produkcję bez oceny. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że warto wybrać się do kina

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na ten film bardzo, niecierpliwie wyczekuje dnia kiedy będzie dostępny na DVD albo w VOD. Niestety nie udało mi się dotrzeć do kina, mimo najszczerszych chęci. Każda kolejna opinia tylko podsyca mój apetyt, w tym oczywiście Twoja. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń