reżyseria: Dany Boon
scenariusz: Dany Boon, Alexandre Charlot, Franck Magnier
muzyka: Philippe Rombi
produkcja: Francja
gatunek: komedia
Postanowiłam rozpocząć na blogu cykl składający się z kilku postów
dotyczący komedii francuskich. Jako pierwsze przedstawię wam wspaniałe „Jeszcze
dalej niż północ”. Film opowiada lekką i przyjemną historię z morałem. Można
tam znaleźć także sporo mądrości życiowych i pouczeń dotyczących miłości.
Philippe Abrams (Kad Merad) pracuje jako naczelnik poczty
w Salon-de-Provence, na południu Francji. Mieszka razem z synkiem Raphaëlem
(Lorenzo Ausilia-Foret) i żoną Julie (Zoé Félix), która marzy o
przeprowadzce na Lazurowe Wybrzeże. Mężczyzna chce uszczęśliwić wiecznie
niezadowoloną żonę, dlatego popełnia oszustwo. W nadziei na dostanie nowej
pracy, udaje inwalidę. Przekręt zostaje jednak szybko wykryty. Philippe’a za
karę przenoszą do pracy do małego miasteczka na północy, Bergues. Ten region
nie cieszy się dobrą opinią. O późnej porze robi się tam jasno, a już
popołudniu słońce zachodzi. Temperatura jest niezwykle niska. Panują tam
też straszne warunki do życia, ludzie zamieszkują starą kopalnię i zrujnowane
domostwa. Miejscowi są niekulturalni, dużo piją, a nawet posługują się dziwnym
i niezrozumiałym dialektem – „cheutimi”. Philippe jedzie tam sam, a rodzinę
zostawia na południu. Okazuje się, że Bergues to ładne i schludne miejsce, a
mieszkańcy są niezwykle gościnni, mili i przyjaźnie nastawieni. Również jego
pracownicy na poczcie zaczynają darzyć go sympatią. Mężczyzna zaprzyjaźnia się
z Antoine’m (Dany Boon), listonoszem, zakochanym w koleżance z pracy, Annabelle
(Anne Marivin).
Film jest bardzo wciągający i przezabawny. Zawiera wiele
komicznych sytuacji i dialogów. Szczególnie śmieszne jest to, w jaki sposób
Philippe i jego przyjaciele z Bergues starają się przekonać Julie, że wszystkie
opowieści dotyczące życia na północy są prawdziwe. Chyba jedyną pogłoską, która okazuje się być prawdą (oczywiście
tylko na filmie) jest dialekt mieszkańców. Niektóre słowa z prawdziwego
francuskiego znaczą u nich zupełnie co innego. Mają wiele dziwnych zwrotów.
Philippe’owi udaje się nawet nauczyć tej mowy. Bardzo podobała mi się scena w
restauracji. Naczelnikowi poczty udało się zamówić posiłek mówiąc północnym
dialektem. Zmieszany kelner odpowiedział mu, że nie zna „cheutimi”, na co
wszyscy przyjaciele wybuchnęli śmiechem. Mój ulubiony epizod w tej produkcji to nauka odmawiania
alkoholu, którą Philippe chciał pokazać Antoine’owi. Powodem było to, że
listonosz zbyt często wracał pijany po tym, jak roznosił wszystkie listy.
Okazuje się jednak, że gościnnym ludziom niezwykle trudno jest odmówić.
„Jeszcze dalej niż północ” jest wspaniałą rozrywką i
niezwykle ciekawym filmem. Zabawna fabuła wywołuje ogromny uśmiech na twarzy i
od razu poprawia nastrój. Podstawą tej znakomitej produkcji jest świetny i
zaskakujący scenariusz. Dany Boon, scenarzysta, reżyser i również aktor dał
popis swoich niebywałych umiejętności. Pomysł, który opierał się na drwinie z
ludzkich uprzedzeń, jest naprawdę bardzo dobry. Aktorstwo przedstawia średni
poziom, ale jak na komedię to w zupełności wystarcza.
„Jeszcze dalej niż północ” polecam wszystkim. Jest to
zdecydowanie najlepsza komedia jaką widziałam i jeden z moich najulubieńszych
filmów.
Ocena: 10/10
uwielbiam ten film...
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! Będę odwiedzać ;) Polecam moje!
OdpowiedzUsuńcozamaliny.blogspot.com
musiconedirection.blogspot.com