piątek, 22 czerwca 2012

Iluzjonista (2006), czyli misterna intryga

tytuł oryginalny: The Illusionist
reżyseria: Neil Burger
scenariusz: Neil Burger
muzyka: Philip Glass
produkcja: USA, Czechy
gatunek: kostiumowy, fantasy

„Iluzjonista” to zadziwiający i interesujący film fantasy w reżyserii Neila Burgera.  Został odznaczony Srebrną Żabą dla najlepszego operatora oraz 5 nominacjami, w tym do nagrody Oscar. Opowiada niesamowitą, pełną wielu sekretów historię krótkiego pobytu pewnego bardzo uzdolnionego magika w Wiedniu.

Pewnego dnia wyjątkowo tajemniczy iluzjonista Eisenheim (Edward Norton) przybywa do Wiednia. Nie ma przyjaciół, ludzie niewiele o nim wiedzą. Wkrótce podejmuje pracę w miejscowym teatrze i tam wystawia swoje niezwykłe przedstawienia. Dzięki niebywałym umiejętnościom potrafi wzbudzić zainteresowanie i ogromnie zaskoczyć widzów, przygotowując różne magiczne sztuczki. Mieszkańcy chętnie przychodzą na jego występy i zaczyna się on cieszyć wśród nich dużym uznaniem. Na jeden z jego spektakli zjawia się stanowczy i nieustępliwy Książę Leopold (Rufus Sewell), pretendent do tronu. Towarzyszy mu jego urocza narzeczona, Sophie von Teschen (Jessica Biel), w której Eisenheim rozpoznaje dawną ukochaną. Magik pochodził z włościanej rodziny i niestety nie mógł poślubić księżniczki. Ich rodzice odkryli, że młodzi się spotykali ze sobą i rozdzielili ich. Przedstawienia iluzjonisty przyciągają coraz większą widownię. Książę nie jest mu jednak przychylny. Podejrzewa go o oszustwo i fałszywość. Z chęcią zdemaskowałby magika i odkrył tajemnice jego sztuczek. Dla Leopolda pracuje nieugięty inspektor policji, Uhl (Paul Giamatti). W Wiedniu zaczynają dziać się coraz dziwniejsze rzeczy i wszystkie sprawy bardzo się komplikują. 


„Iluzjonista” to nieprzeciętna i bardzo wciągająca produkcja. Fabuła początkowo nie spodobała mi się i wydawała mi się niezbyt oryginalna, momentami wręcz nudna. Później coraz bardziej przyciągała moją uwagę i zaintrygowała mnie. Można w niej znaleźć kilka frapujących i niespodziewanych zwrotów akcji, dzięki temu film zyskiwał u mnie coraz większą sympatię. Zaciekawiły mnie niesamowite pokazy iluzjonisty, żałuję, że nie zaprezentował zbyt wielu sztuczek. Scenariusz jest na bardzo dobrym poziomie. Dialogi są wiarygodne i interesujące. Wszystkie wydarzenia przedstawione w tym obrazie mają określone znaczenie i nadają sens całej opowieści. Wraz z rozwojem akcji widz odkrywa coraz więcej tajemnic. Nie mogłam oderwać się od oglądania. Zakończenie ogromnie mnie zaskoczyło, za co należy się także duży plus.


Aktorstwo jest rewelacyjne i cała obsada została moim zdaniem doskonale dobrana. Szczególnie powinnam wyróżnić odtwórcę głównej roli skrytego i genialnego Eisenheima, który wydaje się mieć ukryte zamiary. Świetnie ukazał emocje bohatera, jego troski i rozpacz. Aktor pokazał się zdecydowanie z tej lepszej strony. Fenomenalnie poradził sobie Paul Giamatti jako Inspektor Uhl. Mimo iż miał rolę drugoplanową, udało mu się stworzyć bardzo ważną postać. Policjant podlega Księciu, który oczekuje od niego całkowitego posłuszeństwa. Ten stara się wykonywać jego rozkazy, ale chętnie by mu się sprzeciwił. Jest bystry i błyskotliwy. Początkowo ma za zadanie zbadać i oczernić Eisenheima, jednak wkrótce staje się mu przychylny. Dzieło cechuje się też niepowtarzalnym, baśniowym klimatem. Jest po prostu magiczne. Spokojny nastrój stara się podtrzymać lekka muzyka Philipa Glass. Wydała mi się jednak nieco monotonna, cicha i zbyt przewidywalna. Jako, że „Iluzjonista” to także produkcja kostiumowa, nie mogło tu zabraknąć pięknych strojów charakterystycznych dla ówczesnych czasówi. Dekoracje i scenografia wspaniale ukształtowały scenerię miasta.

„Iluzjonista” to porządny i dobrze dopracowany film. Nie ma w nim zapierających dech w piersiach efektów specjalnych, ale twórcom i bez tego udało się mnie zadziwić. Polecam.
Ocena: 8/10

6 komentarzy:

  1. Film obejrzałam dla Nortona, a skończyło się na uwielbieniu dla Giamattiego. "Iluzjoniście" czegoś brakowało, choćby chemii między Nortonem a Biel. Nie przeczę, intryga jest dobrze skonstruowana i nieźle się wciągnęłam. Jednak byłam zła na Edwarda, że dał się zepchnąć w cień temu ciekawemu inspektorowi.

    OdpowiedzUsuń
  2. widziałam ten film lata temu i jedyne co pamiętam to ta scena na końcu, gdy główny bohater siedzi na krześle i odgrywa swój finalny występ

    pamiętam również, że zaraz po seansie byłam zachwycona, podobał mi się oczywiście Norton, choć nie jestem wielką fanką, myślę jednak, że dzisiaj wyłączyłabym ten film po pierwszych kilku minutach, jak napisała Agna, czegoś mu brakuje

    OdpowiedzUsuń
  3. "Iluzjonista" też mi się podobał. Obejrzałam go całkiem przypadkowo, bez konkretnego nastawienia. I dałam się zaskoczyć :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie podobny "Prestiż" znacznie lepszy. "Iluzjonista" tylko dobry. Może wydałby mi się bardziej interesujący gdybym najpierw nie zobaczył wyżej wymienionej rewelacji.
    Dwayne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się - 'Prestiż' jest zdecydowanie lepszy. Jego recenzja już jutro :)

      Usuń
  5. Zapraszam do mojej recenzji Iluzjonista Lublin www.iluzjonistalublin.blox.pl lub na www.yasha.pl

    OdpowiedzUsuń