reżyseria: Neil Burger
scenariusz: Neil Burger
muzyka: Philip Glass
produkcja: USA, Czechy
gatunek: kostiumowy, fantasy
„Iluzjonista” to zadziwiający i interesujący film fantasy w
reżyserii Neila Burgera. Został
odznaczony Srebrną Żabą dla najlepszego operatora oraz 5 nominacjami, w tym do
nagrody Oscar. Opowiada niesamowitą, pełną wielu sekretów historię krótkiego pobytu
pewnego bardzo uzdolnionego magika w Wiedniu.
Pewnego dnia wyjątkowo tajemniczy iluzjonista Eisenheim (Edward
Norton) przybywa do Wiednia. Nie ma przyjaciół, ludzie niewiele o nim wiedzą.
Wkrótce podejmuje pracę w miejscowym teatrze i tam wystawia swoje niezwykłe
przedstawienia. Dzięki niebywałym umiejętnościom potrafi wzbudzić
zainteresowanie i ogromnie zaskoczyć widzów, przygotowując różne magiczne
sztuczki. Mieszkańcy chętnie przychodzą na jego występy i zaczyna się on
cieszyć wśród nich dużym uznaniem. Na jeden z jego spektakli zjawia się stanowczy
i nieustępliwy Książę Leopold (Rufus Sewell), pretendent do tronu. Towarzyszy
mu jego urocza narzeczona, Sophie von Teschen (Jessica Biel), w której
Eisenheim rozpoznaje dawną ukochaną. Magik pochodził z włościanej rodziny i niestety nie mógł
poślubić księżniczki. Ich rodzice odkryli, że młodzi się spotykali ze sobą i
rozdzielili ich. Przedstawienia iluzjonisty przyciągają coraz większą
widownię. Książę nie jest mu jednak przychylny. Podejrzewa go o oszustwo i
fałszywość. Z chęcią zdemaskowałby magika i odkrył tajemnice jego sztuczek. Dla
Leopolda pracuje nieugięty inspektor policji, Uhl (Paul Giamatti). W Wiedniu
zaczynają dziać się coraz dziwniejsze rzeczy i wszystkie sprawy bardzo się komplikują.
„Iluzjonista” to nieprzeciętna i bardzo wciągająca
produkcja. Fabuła początkowo nie spodobała mi się i wydawała mi się niezbyt
oryginalna, momentami wręcz nudna. Później coraz bardziej przyciągała moją
uwagę i zaintrygowała mnie. Można w niej znaleźć kilka frapujących i
niespodziewanych zwrotów akcji, dzięki temu film zyskiwał u mnie coraz większą
sympatię. Zaciekawiły mnie niesamowite pokazy iluzjonisty, żałuję, że nie zaprezentował
zbyt wielu sztuczek. Scenariusz jest na bardzo dobrym poziomie. Dialogi są
wiarygodne i interesujące. Wszystkie wydarzenia przedstawione w tym obrazie mają
określone znaczenie i nadają sens całej opowieści. Wraz z rozwojem akcji widz
odkrywa coraz więcej tajemnic. Nie mogłam oderwać się od oglądania. Zakończenie
ogromnie mnie zaskoczyło, za co należy się także duży plus.
Aktorstwo jest rewelacyjne i cała obsada została moim
zdaniem doskonale dobrana. Szczególnie powinnam wyróżnić odtwórcę głównej roli
skrytego i genialnego Eisenheima, który wydaje się mieć ukryte zamiary.
Świetnie ukazał emocje bohatera, jego troski i rozpacz. Aktor pokazał się
zdecydowanie z tej lepszej strony. Fenomenalnie poradził sobie Paul Giamatti jako Inspektor
Uhl. Mimo iż miał rolę drugoplanową, udało mu się stworzyć bardzo ważną postać.
Policjant podlega Księciu, który oczekuje od niego całkowitego posłuszeństwa. Ten
stara się wykonywać jego rozkazy, ale chętnie by mu się sprzeciwił. Jest bystry i błyskotliwy. Początkowo ma za
zadanie zbadać i oczernić Eisenheima, jednak wkrótce staje się mu przychylny. Dzieło cechuje się też niepowtarzalnym, baśniowym
klimatem. Jest po prostu magiczne. Spokojny nastrój stara się podtrzymać lekka
muzyka Philipa Glass. Wydała mi się jednak nieco monotonna, cicha i zbyt
przewidywalna. Jako, że „Iluzjonista” to także produkcja kostiumowa, nie
mogło tu zabraknąć pięknych strojów charakterystycznych dla ówczesnych czasówi.
Dekoracje i scenografia wspaniale ukształtowały scenerię miasta.
„Iluzjonista” to porządny i dobrze dopracowany film. Nie
ma w nim zapierających dech w piersiach efektów specjalnych, ale twórcom i bez
tego udało się mnie zadziwić. Polecam.
Ocena: 8/10
Film obejrzałam dla Nortona, a skończyło się na uwielbieniu dla Giamattiego. "Iluzjoniście" czegoś brakowało, choćby chemii między Nortonem a Biel. Nie przeczę, intryga jest dobrze skonstruowana i nieźle się wciągnęłam. Jednak byłam zła na Edwarda, że dał się zepchnąć w cień temu ciekawemu inspektorowi.
OdpowiedzUsuńwidziałam ten film lata temu i jedyne co pamiętam to ta scena na końcu, gdy główny bohater siedzi na krześle i odgrywa swój finalny występ
OdpowiedzUsuńpamiętam również, że zaraz po seansie byłam zachwycona, podobał mi się oczywiście Norton, choć nie jestem wielką fanką, myślę jednak, że dzisiaj wyłączyłabym ten film po pierwszych kilku minutach, jak napisała Agna, czegoś mu brakuje
"Iluzjonista" też mi się podobał. Obejrzałam go całkiem przypadkowo, bez konkretnego nastawienia. I dałam się zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dla mnie podobny "Prestiż" znacznie lepszy. "Iluzjonista" tylko dobry. Może wydałby mi się bardziej interesujący gdybym najpierw nie zobaczył wyżej wymienionej rewelacji.
OdpowiedzUsuńDwayne
zgadzam się - 'Prestiż' jest zdecydowanie lepszy. Jego recenzja już jutro :)
UsuńZapraszam do mojej recenzji Iluzjonista Lublin www.iluzjonistalublin.blox.pl lub na www.yasha.pl
OdpowiedzUsuń