poniedziałek, 11 czerwca 2012

Gone: zniknęli. Faza pierwsza: niepokój - Michael Grant

To pierwsza część sześciotomowej serii fantastyczno-przygodowej autorstwa Michaela Granta. Jest niepowtarzalna i niesamowicie wciągająca. Opowiada niezwykłą i interesującą historię nastolatków, którzy muszą stanowić czoła ogromnym zmianom następującym w ich życiu.

Perdido Beach to nieduże miasteczko w Kalifornii położone nad Oceanem Spokojnym. Życie toczy się tam całkiem normalnie. Pewnego dnia, niespodziewanie, znikają wszyscy dorośli i osoby powyżej piętnastego roku życia. Dosłownie - rozpływają się w powietrzu. Od tej pory nastolatki, dzieci i niemowlęta pozostają sami. Przestają działać telefony, Internet i telewizja. Gdy ktoś skończy 15 lat także znika. Bohaterowie odkrywają, że elektrownia atomowa znajduje się dokładnie w centrum terytorium (w tym Perdido Beach) otoczonego ogromną, niemożliwą do pokonania barierą. Ten teren postanawiają nazwać ETAP-em, czyli Ekstremalnym Terytorium Alei Promieniotwórczej.

W powieści poprowadzono jednocześnie kilka różnych wątków. Główną postacią jest prawie piętnastoletni Sam Temple, którego pasją jest surfowanie. Niegdyś wsławił się tym, że uratował swoją klasę podczas jazdy na wycieczkę szkolną. Gdy kierowca autobusu miał zawał serca, ściągnął mężczyznę z siedzenia, poprowadził pojazd na pobocze i zaparkował go. Towarzyszami chłopaka są jego przyjaciel nieco nietaktowny Quinn, mądra i trochę przemądrzała Astrid oraz jej młodszy brat Pete. Istotne dla całej fabuły są także ściśle ze sobą powiązane i tworzące logiczną całość wątki drugoplanowe m.in. Lany, Caine’a, Alberta, Mary i Jacka.

„Niepokój” trzyma w napięciu, a akcja właściwie rozkręca się już na pierwszej stronie. Początkowo historia niezbyt przypadła mi do gustu, trochę mnie nudziła i nie potrafiłam jej docenić. Później jednak coraz bardziej mi się spodobała i zaciekawiła. Od momentu przybycia niegodziwego Caine’a do Perdido Beach nie mogłam się oderwać od lektury. Ogromnie mnie zadziwiła i pochłonęła uwagę. W tej wyjątkowej powieści znalazłam też wiele niespodziewanych i frapujących zwrotów akcji. Wydarzenia zaskakują swoją tajemniczością i trzymają w napięciu. Książka kończy się trochę zbyt mało intrygującym, choć wystarczająco efektownym finałem.

Opiera się na bardzo ciekawym i dość oryginalnym pomyśle. Autor w całą akcję wplótł wiele  różnych zagadek, które starają się rozwiązać bohaterowie. W trakcie czytania, powoli okazuje się, że czyha na nich jeszcze więcej zagrożeń i niebezpieczeństw niż im się wcześniej wydawało.
Michael Grant dobrze ukazał problemy dotykające ludzi żyjących w ETAPie. Muszą radzić sobie w świecie bez dorosłych i starać się przetrwać. Czytelnik śledzi ich zmagania z codziennością.
W pierwszej odsłonie „Gone” można znaleźć różnorodne i barwne postacie. Jest tu duża ilość tych drugoplanowych, każda z nich jest wyrazista i ma niepowtarzalną osobowość. Mam wrażenie, że niektórzy bohaterowie, m.in. zwierzęta, są zbyt ‘udziwnieni’, aczkolwiek może to również świadczyć o wyjątkowości tej książki. Moim zdaniem styl pisarski autora jest całkiem dobry. Przeszkadzały mi jednak zbyt krótkie opisy miejsc przewijających się w tej powieści i częste powtórzenia wyrazów.

Podsumowując: „Niepokój” to ciekawa i naprawdę porządna książka. Poleca i nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po część drugą.
Ocena: 4,5/6

4 komentarze:

  1. A ja nadal nie mam nawet pół książki! Pora to w końcu zmienić.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu muszę się za nią rozejrzeć, wszyscy bardzo zachwalają tę serię a ja jak zwykle truchtam za tłumem i nie mam pojęcia, o co się rozchodzi ^^
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho, fabuła w sam raz na stworzenie serialu;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam, świetna książka. Druga część też jest wciągająca :)
    I zgadzam się z Suzarro - niezła fabuła na serial lub film w kilku częściach.

    OdpowiedzUsuń