tytuł oryginalny: The Fighter
reżyseria: David O. Russell
scenariusz: Scott Silver, Paul Tamasy, Eric Johnson
muzyka: Michael Brook
produkcja: USA
gatunek: dramat, biograficzny, sportowy
„Fighter” to bardzo dobry i pasjonujący dramat
biograficzny w reżyserii Davida O. Russella. Został odznaczony 10 nagrodami, w
tym dwoma Oscarami, i 24 nominacjami, w tym pięcioma także do tej nagrody.
Opowiada interesującą, opartą na faktach historię boksera Micky’ego Warda i
jego starszego brata przyrodniego, Dicky’ego.
Czterdziestoletni Dicky Eklund (Christian Bale) był
niegdyś świetnym i znanym bokserem. Wsławił się spektakularnym zwycięstwem w
jednym ze starć, po którym zakończył swoją karierę na ringu. Nazywany „dumą Lowell”,
teraz stacza się na samo dno. Jest wychudzony i wręcz wyniszczony. Przesiaduje
dniami w melinie, gdzie pali crack. Spędza też czas rozpamiętując swoją
przeszłość, wspominając walki sprzed kilkunastu lat i wychwalając swój sukces. Stara się też trenować swojego brata, 31-letniego Micky’ego Warda
(Mark Wahlberg). Najczęściej niestety zaniedbuje ten obowiązek, spóźnia się. Cały
czas jednak wierzy, że Micky’emu uda się wspiąć po szczeblach kariery
bokserskiej. Ten ma już na swoim koncie kilka porażek i żadnego zwycięstwa.
Chce jak najwięcej ćwiczyć na ringu, ale sam nie do końca wie czego chce. enadżerką
jest jego własna matka, Alice (Melissa Leo), która stara się mieć wszystko pod
kontrolą i nadzorem. Towarzyszy jej często tłumek rozchichotanych i niezbyt
sympatycznych córek. Micky chce, żeby rodzina go wspierała, chociaż widzi, że
to właśnie oni ograniczają jego możliwości. Jego życie ulega gwałtownej zmianie, gdy poznaje i
zakochuje się w barmance, Charlene (Amy Adams) oraz po tym jak Dicky trafia do
więzienia. Zaczyna mu coraz bardziej zależeć na osiągnięciu czegoś w życiu i
zmienia taktykę swoich działań.
Film zrobił na mnie duże wrażenie głównie za sprawą
fenomenalnych i bardzo wyrazistych kreacji aktorskich. Moim zdaniem najlepiej
poradził sobie, odznaczony m.in. Złotym Globem, nagrodą Aktor, Satelitą i Oscarem
za drugoplanową rolę Dicky’ego, Christian Bale. To zdecydowanie jedna z jego
najlepszych ról w karierze. Ten projekt wymagał od niego nie lada poświęcenia: długo
przygotowywał się, oglądając zmagania bokserskie, trenował i podobnie jak w „Mechaniku” schudł
kilkadziesiąt kilo. Jego bohater jest bardzo sprytny, zapatrzony w siebie, żądny sławy, lecz
później przeżywa dużą przemianę. Aktorowi doskonale udało się ukazać te cechy
charakteru i targające nim emocje. Zagrał rewelacyjnie, a przede wszystkim okazuje się niezwykle przekonujący jako były bokser i narkoman. Momentami historia
Eklunda wysuwa się bardziej na pierwszy plan, co pokazuje jak ważna dla
przebiegu całej akcji jest ta postać.
Słabiej spisał się Mark Wahlberg jako Micky Ward.
Prowadził aż 20-miesięczny trening, aby jak najlepiej przygotować się do tej
roli. Spędzał czas ćwicząc fizycznie i oglądając walki na ringu. Jego gra
aktorska wydała mi się przeciętna, a jestem pewna, że stać go najwięcej. Udowodnił to fantastycznym występem w „Infiltracji”. Ograniczona mimika twarzy sprawiła, że
jego bohater momentami wydaje się niepewny i niezdecydowany. Jednak akurat w
tym wypadku, chyba niezbyt minęło to się z rzeczywistym zamysłem dotyczącym tej
postaci. Na drugim planie wyróżniają się także odznaczona Oscarem za rolę Alice Ward, Melissa Leo, oraz nominowana do tej nagrody Amy
Adams jako Charlene Fleming. Obie chcą wspierać Micky’ego, którego kariera
powoli zaczyna się rozwijać, jednak każda z nich rozumie to w inny sposób. Jego
matka nie ufa obcym ludziom, pragnie aby wszystko zostało w rodzinie. Charlene
radzi Micky’emu, aby zerwał z przywiązaniem do krewnych i postawił na solidny
trening.
„Fighter” to fascynująca i doskonale zrealizowana
produkcja. Nie trzyma w napięciu, ale od samego początku wciąga widza. Spodobał
mi się pomysł na zrealizowanie biografii, opowiadającej o trudnych początkach
kariery boksera z perspektywy jego rodziny. Scenariusz jest znakomicie skonstruowany. Wydarzenia
przedstawione w tej produkcji zaciekawiają i sprawiają, że nie można oderwać się od seansu. Mam tylko zastrzeżenie odnośnie wątku Micky’ego: chwilami
miałam wrażenie, że on jest niezbyt istotną postacią, a cała historia kręci się
wokół Dicka, który zresztą wydaje się bardziej interesującym bohaterem. Scenografia i kostiumy są świetnie dobrane. Walki bokserów nie są jednak ukazane w zadziwiający sposób, chociaż i tak wywołały u mnie duże emocje. Muzyka Michaela Brooka zupełnie nie
zwróciła mojej uwagi, jest za mało wyrazista. Kilka piosenek dobrze dobrano,
ale brakowało jakiegoś intrygującego motywu przewodniego dla tego obrazu.
„Fighter” to absorbująca i naprawdę godna uwagi
produkcja. Opowiada wyjątkową historię i prezentuje wybitną grę aktorską.
Polecam, choćby ze względu na genialnego Christiana Bale’a.
Ocena: 8/10
Film bardzo mi się podobał. Ze względu głównie, tak ja Tobie, dzięki Ch. Bale'owi. Jest to jeden z moich ulubionych aktorów i niezmiernie się ucieszyłam, kiedy otrzymał Oscara! "Fighter" porusza problem "zza kulis" i to tak bardzo mi się podobało. Czasem bawi, czasem wzrusza - jedna z lepszy produkcji 2010 roku :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDla mnie to jeden z ciekawszych filmów 2010 roku. Oczywiście, nie najlepszy, ale jednak oglądałem go ze sporym zainteresowaniem. Nie jestem fanem wspomnianego Bale'a i nie uważam, żeby był jakoś ponadprzeciętnie utalentowany, ale jednak od czasu do czasu mocno mnie zaskakuje. Tak było właśnie w przypadku "Figthera". Już nie chodzi nawet o to, że schudł dla roli (w końcu robi to dość regularnie, najpierw zrzucając kilogramy, jak to było w przypadku Mechanika lub Operacji świt, a potem nabierając masy, chociażby do Batmanów. To chyba nie jest dobre dla organizmu), ale o to, że stworzył naprawdę wiarygodną postać. Dobry film.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
oglądnę. ;)
OdpowiedzUsuń