reżyseria: Mike Nichols
scenariusz: Buck Henry, Calder Willingham
muzyka: Paul Simon, Dave Grusin
produkcja: USA
gatunek: dramat obyczajowy
„Absolwent” to intrygujący
i przyjemny dramat obyczajowy Mike’a Nicholsa. Został odznaczony aż 25
nagrodami, w tym Oscarem za najlepszą reżyserię oraz m.in. pięcioma nominacjami
do tej statuetki. To właśnie w tej produkcji swój ważny debiut aktorski
zaliczył trzydziestoletni wtedy Dustin Hoffman. Zdobył on m.in. Złoty Glob i
BAFTA za główną rolę.
Benjamin Braddock (Dustin Hoffman) ukończył elitarny college z wyróżnieniem i otrzymał prestiżowe stypendium.
Przyjeżdża na wakacje do swoich rodziców. Wydają się bardzo dumni ze
swojego jedynego syna, który zawsze spełniał ich oczekiwania i ambicje. Organizują
mu nawet duże przyjęcie i zapraszają starych znajomych. Mężczyzna jest smutny,
nie ma co ze sobą zrobić. Nie martwi go to, że
nie ma jeszcze żadnych planów i marzeń na przyszłość. Uważa, że wszyscy najchętniej podjęliby
za niego ważne decyzje i pokierowaliby jego życiem. Chciałby sprostać
oczekiwaniom, ale z drugiej strony powoli zdaje sobie sprawę z monotonni
swojego funkcjonowania. Nie chce, żeby jego życie stało się przewidywalne i
nudne, jak to, które wiodą jego rodzice. Wkrótce, onieśmielony, ale spragniony nowych wrażeń,
Benjamin wdaje się w romans ze starszą od siebie panią Robinson (Anne Bancroft),
żoną wspólnika jego ojca i przyjaciółką rodziny. Po niedługim czasie wspólne nocne wizyty w hotelu stają się dla niego codziennością
i miłą rozrywką. Młody mężczyzna cieszy się, że dzięki temu może się oderwać od
nudnej rzeczywistości. Pewnego dnia poznaje uroczą Elaine (Katharine Ross). Od
razu zakochuje się w niej, do czego nie chce dopuścić jej zazdrosna matka, pani
Robinson.
„Absolwent” to ciekawy i solidny film, choć fabuła nie wydała
mi się oryginalna ani specjalnie wyszukana. Myślę, że śmiało można powiedzieć,
że to właśnie dzięki tej prostocie, tak dobrze się go ogląda. Inspirująca
historia, która przedstawia życie codzienne pewnej amerykańskiej rodziny,
nabiera znaczenia za sprawą świetnej gry aktorskiej i inteligentnych dialogów.
Akcja rozgrywa się raczej powoli, ale nigdy nie nudzi. Dzieło nie trzyma w
napięciu, ale wyjątkowo wciąga i przykuwa uwagę. Scenariusz jest doskonały i wspaniale napisany. Czasem
zaskakuje, zadziwia, zarówno śmieszy, jak i smuci. Okazuje się niezbyt skomplikowany, błyskotliwy i trafny. Wydarzenia wydają się spójne i niezwykle interesujące, a dialogi są błyskotliwe i sensowne. Wysublimowany humor sprawia, że produkcja staje się ogromnie zabawna. Jeden z najlepszych elementów stanowi fascynująca i
idealnie dobrana ścieżka dźwiękowa. Muzyka, odznaczona nagrodą Grammy, jest
cudowna i niezwykła. Piosenki Simona & Garfunkela szczególnie wpadły mi w
ucho i sprawiły, że film cechuje się niepowtarzalnym klimatem. Warto również zwrócić uwagę na kapitalny montaż i
fantastyczne zdjęcia.
Aktorstwo okazało się fenomenalne i na bardzo dobrym
poziomie. Moim zdaniem najlepiej poradził sobie debiutujący na ekranie Dustin
Hoffman, który wcielił się w rolę nieśmiałego i trochę niezdecydowanego
Benjamina Braddocka. Jego gra aktorska wydała mi się dość powściągliwa, ale
uważam, że ujawnił swój wielki talent aktorski. Doskonale ukazał charakter i uczucia swojego
bohatera. Absolwent ma burzliwy romans ze starszą od siebie kobietą, której nie
satysfakcjonuje mąż. Wkrótce młodzieniec zakochuje się w córce pani Robinson, dzięki
czemu powoli uświadamia sobie, czego chce w życiu. Udaje mu się wreszcie, powoli wkroczyć w dorosłość. Również świetnie poradziła sobie nominowana do Oscara Anne Bancroft jako pani Robinson. Wydaje się, że kobieta ma słabość do
Benjamina i podoba jej się luźny związek bez zobowiązań. Nie chce, aby kochanek
spotykał się z jej córką. Aktorka zagrała bardzo dobrze, okazała się przekonująca
i wiarygodna w tej roli. Według mnie Katharine Ross, która wystąpiła jako Elaine,
nie wyróżnia się na tle znakomitej obsady pierwszoplanowej. Poradziła sobie
dobrze, aczkolwiek nie zachwyciła mnie. Gra aktorska postaci drugoplanowych
także przedstawia przyzwoity poziom.
„Absolwent” to bardzo dobry i naprawdę warty obejrzenia
film. Ma swój ogromny urok i dzięki temu okazuje się taki ponadczasowy.
Ocena: 8/10
Dla mnie film rewelka. Najbardziej podobało mi się zakończenie- niby Benjamin ucieka ze swoją ukochaną, ale po wejściu do autobusu obojgu zaczyna rzednieć mina, jakby do końca nie wiedzieli co dalej robić. Dla tej sceny podwyższyłam swą ocenę na 9;P
OdpowiedzUsuńJa poszukiwałem w swoic zapiskach, jaką ocenę dałem "Aboslwentowi" ale chyba też 9, a może nawet 10? Nie pamiętam, ale to co napisałaś o ostatniej scenie - dokładnie takie same miałem wrażenia. Ok, wykonali krok, zaszaleli - a teraz nie wiedzą co mają zrobić dalej i życie wydaje się ich przerażać, podobnie jak niewiadoma przyszłość, w kierunku której zmierza ich autobus. Wydaje mi się, że to taki znak tamtego pokolenia - które w pewnym momencie przebudziło się i nie wiedziało, co począć ze swoim życiem... to z resztą także wartość uniwersalna tego filmu - bo czy dziś nie przeżywa się podobnych problemów?
UsuńPozdrawiam
Uwielbiam Mike'a Nichols'a. Wspaniały reżyser z niesamowitym darem: jest jednym z niewielu, który potrafi na ekranie sportretować całe pokolenia. Absolwent również należy do tego nurtu.
OdpowiedzUsuńTak jak napisałaś "Fabuła nie wydała mi się oryginalna ani specjalnie wyszukana. Myślę, że śmiało można powiedzieć, że to właśnie dzięki tej prostocie, tak dobrze się go ogląda." można to powiedzieć o wielu filmach Mike'a - mój ukochany to "Pracująca dziewczyna" - a na zupełnie drugim biegunie - bo już bardzo fantastyczny to miniserial "Anioły w Ameryce"
Hoffman jest niesamowity - aż nie do uwierzenia, że to debiutant! I oczywiście muzyka, której nie można pominać.
Ten seans jeszcze przede mną. Ale uwielbiam proste historie oraz Dustina Hoffmana, więc na pewno mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńwspaniały film, jeden z tych nielicznych, do których zawsze chce się wracać.
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym filmie już od pierwszych scen, kiedy usłyszałam The sound of silence <3
OdpowiedzUsuńFenomenalna ścieżka dźwiękowa!