reżyseria: Julian Schnabel
scenariusz: Ronald Harwood
muzyka: Paul Cantelon
produkcja: Francja, USA
gatunek: biograficzny, dramat
„Oprócz mojego oka, tylko dwie rzeczy nie są sparaliżowane – moja wyobraźnia i pamięć.”
Jean-Dominique Bauby
„Motyl i skafander” to niesamowity i poruszający dramat
biograficzny. Został odznaczony 17 nagrodami i 25 nominacjami, w tym czterema
do Oscara – za reżyserię, montaż, zdjęcia i scenariusz adaptowany. Opowiada smutną i niezwykłą historię Jean-Dominique’a Bauby, który cierpi na tzw. zespół zamknięcia. Film
został oparty na faktach, wprowadzono tylko niewielkie zmiany.
43-letni Jean-Dominique Bauby (Mathieu Amarlic) był
niegdyś redaktorem znanego francuskiego pisma „Elle”. Był ambitny, nieco
cyniczny, cieszył się powodzeniem u kobiet. Miał troje dzieci [w rzeczywistości
dwoje] z Céline
Desmoulins (Emmanuelle Seigner), z którą się jakiś czas wcześniej rozstał. Pewnego dnia całe jego życie ulega gwałtownej i
nieodwracalnej zmianie. Z niewiadomej przyczyny dostaje udaru naczyniowego mózgu,
na skutek czego jego pień przestał funkcjonować. Mężczyzna ma wylew, zostaje
przewieziony do szpitala i przebywa w śpiączce prawie trzy tygodnie. Okazuje
się, że cierpi na bardzo rzadką przypadłość, tzw. zespół zamknięcia. Określa
się go jako stan, w którym osoba jest w pełni przytomna i świadoma, lecz
nie może się poruszać się, z powodu paraliżu niemal wszystkich mięśni. Jean-Dominique
nie może też mówić, a nawet przełykać, ale dobrze rozumie, słyszy i widzi.
Lekarz wkrótce musi mu zszyć prawe oko z powodu wysokiego
prawdopodobieństwa zapalenia spojówki. Mężczyzna widzi już tylko lewym i to
dzięki niemu może porozumiewać się z otoczeniem. Początkowo ustalono tylko, że
jedno mrugnięcie oznacza ‘tak’, a dwa ‘nie’. Później postanowiono wprowadzić
nowy system umożliwiający bardziej rozbudowaną komunikację. Lekarz Henriette
Durand (Marie-Josée Croze) stara się nauczyć go nowej metody. Recytuje
litery z alfabetu uszeregowane według częstotliwości występowania, a pacjent ma
mrugnąć, gdy dana litera jest pierwszą z jego słowa i tak po kolei. Po
niedługim czasie ten sposób zaczyna działać coraz sprawniej. Jean-Dominique rozpamiętuje swoją przeszłość i puszcza
wodze fantazji. Postanawia nawet wydać książkę opowiadającą o jego życiu, przeżyciach
wewnętrznych i wspomnieniach. Słowa dyktuje sympatycznej, przydzielonej mu z wydawnictwa Claude
(Anne Consigny).
„Motyl i skafander” to inspirująca i przejmująca
produkcja. Wywołuje dużo emocji: od smutku aż do wzruszenia. Twórcy przedstawili
losy sparaliżowanego w ciekawy, a zarazem bardzo prawdziwy sposób. Fabuła
okazała się absorbująca i mocno autentyczna. Zmusza do refleksji i daje
dużo do myślenia. Akcja rozgrywa się raczej powoli, ale w ogóle nie nudzi.
Każdy szczegół jest dokładnie przemyślany, wszystko ma swój określony sens. Film
zachwyca swoją prostotą i innością. Udało się w nim przekazać wiele treści, tak
oszczędzając na środkach. Dzięki temu to naprawdę wyjątkowe i wspaniałe dzieło. Scenariusz wydał mi się wybitny i godny podziwu. Ukazane
wydarzenia są interesujące i bardzo przykuły moją uwagę. Dialogi okazały się
błyskotliwe i doskonałe. Najpierw wszystko śledzimy z perspektywy sparaliżowanego
mężczyzny, widzimy jego oczami. Później z boku oglądamy, co się dzieje. Narratorem
jest jego wewnętrzny głos. Jean-Dominique rozpamiętuje swoją przeszłość, dzięki
czemu dowiadujemy się kim był i w jakich okolicznościach doszło do tragedii.
Jeden z najlepszych elementów tego filmu stanowią genialne,
nagrodzone sześcioma nagrodami i trzema nominacjami, zdjęcia Janusza
Kamińskiego. Świetnie ukazał świat oczami głównego bohatera. Kamera momentami ‘szaleje’,
niektóre ujęcia są intrygujące. Również warto zwrócić uwagę na znakomity montaż. Muzyka nie okazała się przytłaczająca. Jest fascynującym
tłem rozgrywającym się na planie wydarzeń. Scenografia wydała mi się raczej
skromna. Akcja toczyła się głównie w pomieszczeniach szpitalnych, czasem na
dworze. Aktorstwo jest na dobrym poziomie. Moim zdaniem nikt się
jednak nie wyróżnił. Mathieu Amarlic, który wcielił się w rolę Jean-Dominique’a
Bauby, okazał się bardzo przekonujący. Jego gra była sugestywna, chociaż
dysponował nader skromnymi środkami wyrazu. Bohater początkowo boi się
własnego losu, lecz później trochę się z nim godzi. Za sprawą cierpienia,
zmienia się nie tylko zewnętrznie, ale i
wewnętrznie. Pragnie stworzyć dzieło, które zwieńczyłoby jego życie.
„Motyl i skafander” to wyjątkowy i oryginalny film. Myślę,
że jest szczególnie wart obejrzenia, dlatego bardzo go polecam.
Ocena: 8/10
Słyszałam ten tytuł zarówno w kontekście książki jak i filmu. Nigdy nie wczytywałam się jednak w fabułę. Teraz już wiem chyba dlaczego jest tak znany. Takie tematy zawsze chwytają za gardło [przynajmniej mnie]. W tym samym gatunku polecam "W stronę morza".
OdpowiedzUsuńOj tak, zdjęcia są wspaniałe. No i ta muzyka na końcu...
OdpowiedzUsuńdzięki Ci za tego posta!!!!!
OdpowiedzUsuńProszę Cię bardzo :)
Usuń