tytuł oryginalny: Une vie de chat
reżyseria: Jean-Loup Felicioli, Alain Gagnol
scenariusz: Alain Gagnol
muzyka: Serge Besset
produkcja: Belgia, Francja, Holandia, Szwajcaria
gatunek: animacja, kryminał
„Kot w Paryżu” to interesująca i niezwykła francuska
animacja z elementami kryminału. Została odznaczona trzema nagrodami i czterema
nominacjami, w tym jedną do Oscara za najlepszy długometrażowy film animowany.
Opowiada inspirującą i zajmującą opowieść o mądrym kocie, który prowadzi
podwójne życie.
Dino jest nieprzeciętnym, bardzo bystrym i sprytnym
kotem. Za dnia mieszka w domu małej Zoé i jej mamy, która jest policjantką.
Od śmierci swojego taty dziewczynka nie wypowiedziała ani jednego słowa. Czuje
się też trochę niezrozumiana i zaniedbywana przez swoją wiecznie zapracowaną mamę.
W kocie znajduje pocieszenie, uważa go za swojego największego
przyjaciela. Wieczorem wypuszcza go przez okno, a ten wędruje niezmienną drogą
do innego domu. Nocą pracuje z sympatycznym włamywaczem o imieniu Nico. Razem
biegają po dachach domów, wspinają się po rynnach i kradną cenne eksponaty i
przedmioty. Pewnego dnia Dino przynosi Zoé bransoletkę, pochodzącą ze
skradzionej kolekcji biżuterii. Później, gdy jak co wieczór wypuszcza kota,
postanawia go śledzić i dowiedzieć się, gdzie spędza każdą noc. Odkrywa miejsce
zamieszkania Nico, po drodze podsłuchuje też rozmowę kilku gangsterów i ich
szefa. Okazuje się, że jej z pozoru uczynna niania też należy do tej szajki.
„Kot w Paryżu” to bardzo dobre i fascynujące dzieło. Niestety jego
czas trwania to tylko 1 godz. 10 min. Charakteryzuje się naprawdę wartką akcją,
dlatego ani na chwilę nie nudzi. Fabuła przypadła mi do gustu, wydała mi się
wspaniała i niesamowicie wciągająca. Scenariusz okazał się strzałem w dziesiątkę, jest wyjątkowy i
ekscytujący. Moim zdaniem to najmocniejszy element tego filmu. Zaskakuje,
zadziwia, smuci i rozbawia. Przedstawione wydarzenia zaciekawiły mnie, są
znakomite i intrygujące. Dialogi oceniam jako dobre, raczej wiarygodne. Wykreowane
przez twórców niepospolite postacie są bardzo barwne i wyraziste, dzięki czemu zdecydowanie
przykuły moją uwagę. Wątek mamy Zoé i tego dlaczego bała się szefa gangsterów
wydał mi się jednak trochę dziwny.
Uważam, że miejsce akcji, czyli Paryż, zostało idealnie dobrane. Jego
sceneria zrobiła na mnie pozytywne wrażenie. Szczególnie spodobały mi się
pościgi, które często miały miejsce na dachach domów. Bohaterowie przeskakiwali
z jednego budynku na kolejny, wspinali się po posągach, poruszali się tę innymi
dość nietypowymi drogami. Początkowo muzyka Serge’a Besseta nie wyróżniała się, ale gdy
akcja gwałtownie nabrała tempa, zwróciłam na nią uwagę. Myślę, że ścieżka
dźwiękowa jest doskonała – dynamiczna i świetnie stopniująca napięcie. Stała
się cudownym tłem. Dzieło oglądałam w oryginalnej wersji językowej. Moim zdaniem
francuski dubbing jest kapitalny i wszystkie głosy zostały doskonale dobrane. Najbardziej niezwykłą częścią tego filmu okazała się sama animacja.
Jest dość nietypowa i oryginalna. Postacie wyglądają trochę dziwnie, ale
nieodpychająco. Główny bohater, kot Dino jest uroczy. Według mnie to właśnie, dzięki takiej oprawie graficznej, historia
absorbuje i porywa widza.
„Kot w Paryżu” to zdecydowanie bardzo udana produkcja.
Uważam, że naprawdę warto zwrócić na nią uwagę, szczególnie ze względu na jej
oryginalność. Polecam.
Ocena: 7/10
Po twojej recenzji zapowiada się naprawdę ciekawie! Ostatnio oglądałem "Fantastycznego Pana Lisa" i naprawdę mocno się zawiodłem, spodziewałem się czegoś dużo lepszego :( Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńTeż oglądałam "Fantastycznego Pana Lisa", ale mi z kolei bardzo się spodobał, uważam, że to znakomity film.
UsuńTzn tak, film sam w sobie oceniam jako niezły, oglądało się przyjemnie. Jednak kiedy zobaczyłem dwie nominacje do Oscara to naprawdę poważnie zacząłem o Mr Foxie myśleć! I tu taki maleńki niedosyt był po prostu. :)
Usuńmasz rację, "Kot w Paryżu" ma kilka nieco dziwnych elementów, ale ostatecznie to rzeczywiście przemiła, świetna produkcja, którą ogląda się z wielką przyjemnością!
OdpowiedzUsuńNo i niewiele jest filmów z kotami, więc dla mnie ten film już na starcie miał dodatkowy plus :)
PS. a "Fantastycznego Pana Lisa" - jako psychofanka Wesa Andersona - uwielbiam.
Moim zdaniem, że koty jako pupile są wielce przyjazne. Tym bardziej, iż ja również mam u siebie ładnego kotka. Strasznie podoba mi się to co napisano w https://glos24.pl/jak-widzi-kot i moim zdaniem, faktycznie tak jest często. Tym bardziej, że koty są całkiem popularnym zwierzęciem domowym.
OdpowiedzUsuń