środa, 27 lutego 2013

Moje refleksje pooscarowe 2013


85. ceremonia wręczenia statuetek Amerykańskiej Akademii Filmowej w Los Angeles już za nami. Nie obyło się bez niespodzianek, humoru, ale też dłużyzn. Przypominaliśmy sobie najważniejsze tegoroczne produkcje i wspominaliśmy tych, którzy niedawno odeszli. Stronę filmową zdominowała oprawa muzyczna całej gali. Na scenie pojawiła się m.in. lekko stremowana Adele, zjawiskowa Barbra Streissand, Norah Jones, Shirley Bassey (z okazji jubileuszu Bonda), Jennifer Hudson zaśpiewała piosenkę z musicalu „Dreamgirls”, a Catherine Zeta-Jones z „Chicago”. Ucieszył mnie wspólny, znakomity występ całej obsady „Nędzników”. 

Moim zdaniem Seth McFarlene jako gospodarz uroczystości spisał się fenomenalnie! Okazał się zarówno elegancką, nieco złośliwą, ale też bardzo optymistyczną postacią. Zapowiadał, że będzie 'klasycznie w tonie i niepoprawnie w treści', co wydaje się idealnie charakteryzować jego własne dzieła. Mogę uznać, że spełnił swoją obietnicę, było naprawdę wesoło. Uraczył nas wieloma ciętymi uwagami i zabawnymi dowcipami, a także swoim śpiewem. Wyszło mu to całkiem nieźle. Na pewno zapamiętam go na długo.


Najlepszy film: Operacja Argo
Mój faworyt: „Django”
Na scenę wkroczył nie kto inny jak sam wielki Jack Nicholson. Po chwili na ekranie pojawiła się Michelle Obama i to ona odczytała tytuł zwycięskiego filmu. Nie zdziwiłam się, w końcu zgarnął on też i Złotego Globa. Od razu muszę się przyznać, że niestety „Operacji Argo” nie oglądałam. Dla mnie najlepszym dziełem minionego roku okazał się genialny „Django”. Wspaniała historia, brawurowa gra aktorska i genialny klimat! Szkoda, ale jak widać Akademia nie jest tak odważna.

Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Daniel Day-Lewis („Lincoln”)
Mój faworyt: Daniel Day-Lewis („Lincoln”)
Jak to świetnie określił Seth 'ktoś kogo nie trzeba przedstawiać', czyli Meryl Streep od razu przyznała zasłużoną statuetkę Danielowi Day-Lewis'owi. Jego kreacja Lincolna wydała mi się wybitna i głęboko zapadająca w pamięć. To był chyba największy pewniak tej gali. Skromny aktor autentycznie się wzruszył. Piękna chwila!

Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Jennifer Lawrence („Poradnik pozytywnego myślenia”)
Mój faworyt: Jennifer Lawrence („Poradnik pozytywnego myślenia”)
Z rąk uroczego Jean'a Dujardin'a Oscar powędrował w ręce Jennifer Lawrence. Jej rola Tiffany jest charyzmatyczna i szalona. Od początku mocno trzymałam za nią kciuki, pomimo ostrej konkurencji ze strony Jessiki Chastain. 

Najlepsza aktorka drugoplanowa: Anne Hathaway („Les Miserables Nędznicy”)
Mój faworyt: Anne Hathaway („Les Miserables Nędznicy”) / Sally Field („Lincoln”)
Chyba wszyscy już słyszeli ileż to Anne musiała poświęcić dla występu w „Nędznikach”. Obcięła włosy i schudła kilkanaście kilo, aby uwiarygodnić postać Fantine. Trzeba jednak przyznać, że zagrała wyśmienicie i bardzo emocjonalnie. Kiedy odbierała statuetkę z rąk Christophera Plummera, autentycznie się wzruszyłam. Niezaskakujący werdykt. Kibicowałam również Sally Field, czyli filmowej żonie Abrahama Lincolna, która spisała się doskonale. 

Najlepszy aktor drugoplanowy: Christoph Waltz („Django”)
Mój faworyt: Christoph Waltz („Django”)
Wzruszony Christoph Waltz dostał Oscara od Olivii Spencer. Podziękował pięknie kolegom z planu i Quentin'owi, który aż wstał bijąc brawo. Genialna rola łowcy głów przysporzyła mu wiele mojej sympatii. Bardzo się cieszę z jego wygranej, mimo wszystko - to było do przewidzenia.


Najlepszy reżyser: Ang Lee („Życie Pi”)
Mój faworyt: Steven Spielberg („Lincoln”)
A tu niespodzianka! Reżyser przereklamowanego „Życia Pi” zgarnął Oscara! W tej kategorii specjalnie na nikogo nie liczyłam, wydawało się, że wygra Spielberg. Michael Douglas i wiecznie młoda Jane Fonda pogratulowali Ang'owi Lee. Podobno poświęcił swojemu dziełu kilka lat pracy.
Seth skomentował brak nominacji dla Bena Afflecka mówiąc, że przedstawiona w jego filmie operacja jest tak tajna, że nawet reżyser pozostał dla Akademii anonimowy.

Najlepszy scenariusz adaptowany: Chris Terrio (Operacja Argo”)
Mój faworyt: David O. Russell („Poradnik pozytywnego myślenia”)
Na scenę wkroczyli Charlize Theron i niższy od niej o głowę Dustin Hoffman, aby ogłosić zwycięstwo „Operacji Argo”. Jak już wspominałam seans jeszcze przede mną. Po cichu liczyłam na statuetkę dla Davida, który stworzył niesamowitą produkcję. 

Najlepszy scenariusz oryginalny: Quentin Tarantino („Django”)
Mój faworyt: Quentin Tarantino („Django”)
Kolejna wyśmienita decyzja Akademii - Oscar dla pana Tarantina. Już samo pominięcie go przy reżyserce wydawało się haniebne, na szczęście mu to wynagrodzili. Owacje na stojąco, później długie podziękowania.

Najlepszy dźwięk: Simon Hayes, Andy Nelson i Mark Paterson („Les Miserables Nędznicy”)
Mój faworyt:  Simon Hayes, Andy Nelson i Mark Paterson „Les Miserables Nędznicy”
Statuetkę wręczał Mark Wahlberg i jego przyjaciel... Ted :) Misiek w eleganckim garniturze najzwyczajniej w świecie odczytał z koperty nazwiska zwycięzców, którymi zostali dźwiękowcy „Nędzników”. Jestem zadowolona, bo właśnie na nich liczyłam.


Najlepszy montaż dźwięku: Per Hallberg i Karen M. Baker („Skyfall”) oraz Paul N.J. Ottosson („Wróg numer jeden”)
Później Mark i Ted zdziwili wszystkich remisem w nieco absurdalnej kategorii montaż dźwięku. Nie miałam w niej żadnych typów, ale cieszę się z nagrody dla Bonda. 

Najlepszy montaż: William Goldenberg (Operacja Argo”)
Tak też myślałam, że „Argo” zgarnie Oscara za montaż. A więc znowu bez niespodzianek. Goldenberg'owi wręczyła go Sandra Bullock.

Najlepsza scenografia: Jim Erickson i Rick Carter („Lincoln”)
Mój faworyt:  Dan Hennah, Ra Vincent i Simon Bright („Hobbit: Niezwykła podróż”) / Eve Stewart i Anna Lynch-Robinson („Les Miserables Nędznicy”)
Na scenie ku mojemu wielkiemu zdziwieniu pojawił się Daniel Radcliffe i Kristin Stewart. No, cóż... statuetka trafiła do scenografów „Lincolna”. Myślę, że bardziej należałaby się „Nędznikom”, ale nie narzekam.

Najlepsza muzyka: Michael Danna („Życie Pi”)
Mój faworyt: Michael Danna („Życie Pi”)
Michael Danna stworzył moim zdaniem najciekawszą muzykę z tych nominowanych do Oscara. Statuetkę prezentowała ekipa z „Chicago”, w składzie: Catherine Zeta-Jones, Renee Zellweger, Queen Latifah i Richard Gere. Sympatycznie. Zabrakło mi zdecydowanie nominacji dla „Atlasu Chmur” i „Kochankowie z Księżyca. Moonrise Kingdom”.

Najlepsza piosenka: „Skyfall”, wyk. Adele
Mój faworyt: „Skyfall”, wyk. Adele
Adele to bezkonkurencyjna zwyciężczyni w tej kategorii, a jej „Skyfall” podbił świat. Oscar należał się jej jak nikomu, choć „Everybody needs a best friend” i pozostałe to naprawdę niezłe utwory. 

Najlepsze zdjęcia: Claudio Miranda („Życie Pi”)
Mój faworyt: Claudio Miranda („Życie Pi”)
„Życie Pi” prezentuje się niemal jak urokliwa i jaskrawa pocztówka z wakacji. Moim zdaniem zdjęcia są znakomite, niesamowicie barwne i wyraziste. Sprawiają, że film wyróżnia się spośród innych, choć tak naprawdę nie ma w sobie nic głębszego. Banalna historia, ale oprawiona pięknie. 


Najlepsze efekty specjalne: „Życie Pi”
Mój faworyt: „Hobbit: Niezwykła podróż”
Jestem całkiem zadowolona z werdyktu Akademii, choć trzymałam kciuki za „Hobbita”. Jednak okazało się, że wypada wyróżnić jedyny element, który naprawdę łączy wydarzenia ukazane w „Życie Pi” w kolorową, choć trochę efekciarską całość. Nagrodę wręczyli Avengersi.

Najlepsze kostiumy: Jacqueline Durran („Anna Karenina”)
Mój faworyt: Paco Delgado („Les Miserables Nędznicy”)
Channing Tatuum i Jennifer Anniston przekazali statuetkę Jacqueline Durran za „Anna Kareninę”. Zgadzam się, cudne kostiumy. Może nawet lepiej, że odznaczono dla odmiany inne dzieło.  Stroje zrobiły na mnie wrażenie również w „Nędznikach”.

Najlepsza charakteryzacja: Lisa Wescott i Julie Dartnell („Les Miserables Nędznicy”)
Mój faworyt: („Hobbit: Niezwykła podróż”)
Jedna z trzech nominacji dla „Hobbita”, któremu z nadzieję kibicowałam szczególnie w tej kategorii. Charakteryzacje mieszkańców Śródziemia ZAWSZE zachwycają i może właśnie to stanowiło powód przegranej. Szkoda też, że nie nominowali genialnego od tej strony „Atlasu Chmur” (podobno aktorzy nie poznawali tam siebie nawzajem). Tatuum i Aniston oddali Oscara w ręce specjalistek od „Nędzników”.

Najlepszy film nieanglojęzyczny: „Miłość”
Mój faworyt: „Miłość”
Jennifer Garner i Jessica Chastin utwierdziły mnie w przekonaniu, że wyróżnienie w tej kategorii jest całkiem oczywiste. Wręczyły Oscara Haneke'mu za jego poruszającą historię opowiedzianą w „Miłości”. To chyba jedyny możliwy zwycięzca.

Najlepszy krótkometrażowy film animowany: „Paperman
Mój faworyt: „Po uszy”
„Paperman” to naprawdę urocza animacja z piękną historią. Nie uważam jednak, żeby było to dzieło godne statuetki. Technika wykonania nie okazała się oryginalna, może oprócz tego, że to czarno-biały obraz. Spodziewałam się, że wygra, ale według mnie raczej niezasłużenie. Bardziej zadziwiły mnie pozostałe krótkometrażówki, a w szczególności plastelinowy „Po uszy”. Rozbawił mnie też przepis zawarty w krótkim, ale jakże treściwym „Fresh Guacamole”.

Pozostałe:
Najlepszy długometrażowy film animowany: Merida Waleczna
Najlepszy krótkometrażowy film aktorski: Curfew
Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny: „Inocente”
Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny: „Sugarman”

3 komentarze:

  1. O fajny pomysł na zestawienie. To ja tutaj przytoczę swoich faworytów. Niektórzy pokrywają się z Twoimi:)

    Film: Django
    Aktor pierwszoplanowy: Joaquin Phoenix (ale to kategoria, w której miałem dwóch faworytów, bo Day-Lewis w swojej roli też była absolutnie genialny)
    Aktora pierwszoplanowa: Emmanuelle Riva
    Aktorka drugoplanowa: Sally Field
    Aktor drugoplanowy: Philip Seymour Hoffman
    Reżyser: Michael Haneke - choć nie lubię "Miłości", to realizacyjnie Haneke jest mistrzem. (no bez jaj z tym Angiem Lee:))
    Scenariusz adaptowany: Argo
    Oryginalny: Django
    Muzyka: Argo
    Efekty: Życie Pi
    Zdjęcia: Skyfall, Lincoln

    Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe podsumowanie :)
    Ja się nie pomyliłam w głównych kategoriach, choć nie widziałam wszystkich filmów. Czytałam tylko, że Oscar dla Anne Hathaway jest trochę na wyrost.
    Też jestem zasmucona faktem, że "Hobbit" nie wygrał w żadnej technicznej kategorii, ale nie martwmy się na zapas. Są jeszcze dwa filmy :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnie zdjątko jest boskie:)

    OdpowiedzUsuń