środa, 27 marca 2013

Charlie (2012), czyli zawsze być sobą

tytuł oryginalny: The Perks of Being Wallflower
reżyseria: Stephen Chbosky
scenariusz: Stephen Chbosky
muzyka: Michael Brook
produkcja: USA
gatunek: dramat

Wzięcie się autora za ekranizację własnej książki, wydaje się naprawdę dobrym pomysłem. To on wie najlepiej, co chce przekazać widzom, na co zwrócić uwagę, który wątek pominąć, jakie jest przesłanie. Ma już nawet w głowie własną wizję tego, jak mają wyglądać miejsca akcji, czy bohaterowie. Stephen Chbosky wyreżyserował i napisał scenariusz filmu „Charlie” na podstawie swojej powieści pod tym samym tytułem. Wyszło mu to naprawdę bardzo dobrze.

Nastoletni Charlie (Logan Lerman) chodzi do pierwszej klasy liceum w Pittsburgu. Jest bardzo nieśmiałym i zagubionym introwertykiem, przez co ciężko mu odnaleźć się w nowym środowisku. Czuje się obco i nie może odkryć swojego miejsca. Nie potrafi się przyłączyć do żadnej grupy także przez swoje niekonwencjonalne poglądy i zachowanie. Chłopak boryka się ze wspomnieniami jego przyjaciela, który niedawno popełnił samobójstwo. Przypadkowo spotyka zabawnego Patricka (Ezra Miller) i doświadczoną przez życie Sam (Emma Watson). Przyjaciele zauważają jego inteligencję i wrażliwość, postanawiają go bliżej poznać. Widząc problemy z jakimi trudzi się Charlie, nowi znajomi starają się go wspierać i wkrótce rodzi się pomiędzy nimi silna więź.


W ostatnim czasie kino młodzieżowe nie prezentuje się zbyt oryginalnie i zachęcająco. Większość produkcji tego gatunku to komedie romantyczne z banalnym i przewidywalnym wątkiem miłosnym. „Charlie” okazał się jednak wyjątkiem od tej reguły. Został zręcznie zrealizowany i tworzy spójną całość. Opowiada intrygującą i nieschematyczną historię, choć z pozoru może się wydawać niezbyt wyjątkowa. Sam główny bohater jest naprawdę charakterystyczny, czuje się niezrozumiany, musi radzić sobie ze śmiercią przyjaciela i cioci. Akcja rozgrywa się dynamicznie, w ogóle nie nudzi, trzyma w napięciu do samego końca. Fabuła wydaje się niezwykła i zadziwiająca, nieustannie czymś zaskakuje. Twórcy nie ujawniają wszystkiego od razu, skrywają przed nami tajemnicę i pozwalają nam ją odkrywać dopiero po kawałku. Traktują widza jako człowieka spostrzegawczego i dociekliwego, pozostawiają niedopowiedzenia, czasem trzeba czytać między wierszami. To duży atut tego dzieła – jest nieoczywiste, przez to tak przykuwa uwagę. Przez cały czas snujemy domysły na temat tego, co sprawiło, że Charlie tak głęboko zamknął się w sobie i niełatwo ufa ludziom.


Scenariusz okazuje się znakomity i wciągający, choć nieskomplikowany. Skupia się na najważniejszych scenach z życia młodzieży, relacjach z rodziną, przyjaźniach czy pierwszych doświadczeniach miłosnych. Reżyser ukazuje je w sposób ciekawy i nietendencyjny, dodając świeżości gatunkowi. Przedstawione wydarzenia są inspirujące i fascynujące; zadziwiają, smucą i śmieszą. W filmie znajdują się elementy zarówno humorystyczne wywołujące uśmiech na twarzy, ale też sceny niepokojące i ponure. „Charlie” jest dlatego bardzo różnorodny i barwny, łączy w sobie wiele konwencji i nie daje się zaszufladkować. Nadaje się do oglądania dla ludzi w różnym wieku, każdy odnajdzie w nim coś dla siebie.


Wspaniałą częścią tej produkcji okazuje się aktorstwo, które przedstawia dość wysoki poziom. Łatwo możemy zidentyfikować się z którymś z bohaterów. Wcześniej nie doceniałam talentu Logana Lermana, który niewątpliwie go potwierdził rolą Charlie’go. Doskonale wczuł się w swoją postać i dogłębnie ujawnił jej emocje. Wypadł też wyjątkowo przekonująco i naturalnie, portretując młodego outsidera, którego dręczy przeszłość. Świetnie udało mu się ukazać, jak bardzo zależy mu na przyjaciołach i ile gotów byłby dla nich zrobić. Moim zdaniem najbardziej wyróżnił się Ezra Miller, znany głównie z „Musimy porozmawiać o Kevinie”, jako Patrick. Nie wstydzi się swojego homoseksualizmu. Nieustannie bije od niego optymizm, którym zaraża wszystkich naokoło, pomimo tego, że sam nie ma lekkiego życia. Zagrał wybitnie i wiarygodnie, sprawił, że jego bohater okazuje się naprawdę niesamowity. Emma Watson, która wcieliła się w rolę Sam, bratniej duszy Charlie’go również spisała się znakomicie. Dziewczyna ma za sobą trudną i nieprzyjemną przeszłość, teraz ma nadzieję wszystko naprawić i dostać się na wymarzoną uczelnię. Aktorka idealnie ukazała wrażliwość, energię i samozaparcie, jakie w niej drzemie.

„Charlie” to porywająca i całkiem interesująca historia. Film nie jest arcydziełem, ale bardzo porządnym i wartym uwagi obrazem. Polecam!
Ocena: 8/10

5 komentarzy:

  1. Oj film ma swoja magię, a Logan Lerman był doskonały. Już to pisałam u kogoś w komentarzach, że to taki film, po obejrzeniu, którego dałam 7/10, bo niby kurcze taka niespecjalnie oryginalna historia, ale potem tak za mną chodził i zmieniłam na 8/10, bo absolutnie ma to "coś" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. gratuluję stu postów! może jednak wypadałoby w końcu ten film obejrzeć? słyszałem o nim już wiele dobrego

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszedłem, bo spodziewałem się recenzje książki... Zapomniałem, że polski tytuł zmienili na ten z książki. Cóż.

    Miło, że tobie się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gra aktorska świetna, zwłaszcza Ezry Millera, który mam nadzieję zrobi jeszcze sporą karierę. Co do całokształtu , to dobry fiom na leniwe południe, ale szybko się go zapomina.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja może nie myślę o tym filmie w samych superlatywach, ale zdecydowanie to interesująca i dobrze zrealizowana historia. Młode pokolenie - wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń