reżyseria: James L. Brooks
scenariusz: James L. Brooks, Mark Andrus
muzyka: Hans Zimmer
produkcja: USA
gatunek: dramat, komedia, romans
Dziwaków, egocentryków i samotników znalazło się już w
filmach co nie miara. Wydaje się, że motyw egoizmu, odrzucenia i
zadziwiającej przemiany bohatera stał się już dawno ograny i mało oryginalny.
Na szczęście, twórcy „Lepiej być nie może” ukazują niezwykłe losy Melvina w
wyśmienity i zabawny sposób, nie popadając w schematyczność. Już po pierwszym
seansie dzieło trafiło na listę moich ulubionych.
Melvin Udall (Jack Nicholson) jest doświadczonym pisarzem
i mieszka w Nowym Jorku. Pracuje właśnie nad kolejną powieścią i konsekwentnie
stara się unikać kontaktów z ludźmi. Sąsiedzi nie znoszą jego złośliwego i egoistycznego
zachowania. Mężczyzna zawsze mówi to, co myśli, jest szczery do bólu. Gdy czuje
do kogoś niechęć, nie waha się mu tego okazać. Jedyną osobą, którą toleruje, okazuje się kelnerka z jadłodajni, w której codziennie się stołuje. Carol
Connelly (Helen Hunt) znosi jego dziwactwa, fobie i narzekania. Wkrótce Melvin
zostaje zmuszony do opieki nad psem swojego sąsiada-geja (Greg Kinnear).
Wrogość przekształca się w przywiązanie, a nienawiść w przyjaźń. Pisarz powoli
przechodzi ogromną przemianę.
„Lepiej być nie może” to wspaniała i doskonale
zrealizowana produkcja. Emanuje wielką dawką błyskotliwego humoru, który powoduje,
że uśmiech dosłownie nie schodzi z twarzy. Ma wartką i trzymającą w napięciu
akcję, dzięki czemu na ekranie dzieje się naprawdę wiele. Najważniejszą rolę dogrywa jednak genialna i
fascynująca historia, która nie pozwala się oderwać od seansu. Bawi, zaskakuje,
śmieszy i wciąż zaciekawia. Pomimo nieco oklepanej tematyki, okazała się
niezwykle świeża i pasjonująca. Film ani przez chwilę nie nudzi, nie jest jednostajny,
ale bardzo zróżnicowany. Łączy w sobie różne gatunki – komediowe, dramatyczne i
romantyczne. Każdy z tych elementów ma duże znaczenie i wszystkie łączą się w
spójną całość. Ogląda się go z niebywałą przyjemnością i prawdziwym zachwytem. Na duży plus można także zaliczyć cudną ścieżkę dźwiękową,
stworzoną przez Hansa Zimmera. Utwory szybko wpadają w ucho i powodują, że
opowieść jeszcze bardziej wciąga.
Scenariusz okazał się fenomenalny i inteligentnie
skonstruowany. Twórcy zgrabnie przeplatają ze sobą trzy inspirujące wątki. Melvin
zaczyna opiekować się kłopotliwym psem swojego znajomego, Simona. Początkowo
nie może się przełamać, ale w końcu odkrywa, że towarzystwo staje się mu
naprawdę potrzebne. Dba o małego pupila i nie pozwala, żeby mu czegoś zabrakło.
Później pisarz zostaje nieco udobruchany przez uroczą Carol, która coraz
częściej musi znosić jego dziwaczne komplementy. Ważnym aspektem jest także ‘oswajanie
się’ Melvina, zatwardziałego homofoba i rasisty, z sąsiadem i jego
czarnoskórym partnerem. Wydaje się niejako
zmuszony do pomocy, ale z czasem przeżywa niesamowitą i nieodwracalną
przemianę. Jego nastawienie staje się zupełnie inne również względem pomocy
innym ludziom. Ostateczne lekarstwo na antyspołeczną i niewrażliwą postawę
Melvina to wielka, nieprzewidywalna w skutkach podróż.
Kolejną istotną zaletą tego filmu są także wiarygodni i
intrygujący bohaterowie. Zderzenie się różnych indywidualności prowadzi zarówno
do wzajemnego zauroczenia i fascynacji, jak i rozczarowań oraz smutku. Siła scenariusza
w dużej mierze tkwi także w fantastycznych i często żartobliwych dialogach.
Wyobcowanie Melvna i komizm słowny przejawia szczególnie w scenie wizyty w
restauracji. Mężczyzna dziwi się, że musi założyć garnitur, nie lada wyzwaniem
okazuje się też skomplementowanie kobiety.
When you first came in to breakfast, when I first saw you... I thought you were handsome. Then, of course you spoke. |
Bez wątpienia, produkcja tak by mnie nie zauroczyła, gdyby nie mistrzowska gra aktorska. Główna obsada okazała się wyjątkowo profesjonalna i przekonująca. Oscary, Złote Globy, Złote Satelity i nagrody Aktor dla dwójki z nich – jak najbardziej zasłużone. Niewątpliwie na gorące brawa zasługuje przede wszystkim znakomity Jack Nicholson, który chwilami przechodzi samego siebie. Jego postać, pomimo wrogiego nastawienia i złośliwego charakteru jest komiczna i w pewien sposób urocza. Znakomite ukazanie fobii i uprzedzeń wpłynęło na ironiczny i satyryczny wydźwięk jego zachowania. Jego zadziorna postawa niekiedy wydaje się zupełnie absurdalna, przez co nie można oderwać od niego uwagi. Zagrał bardzo wyraziście i sugestywnie, każdy gest dopracował niemal do perfekcji. Nicholson’owi nie udało się jednak ukraść całego filmu. Po piętach drepcze mu wspaniała Helen Hunt w roli zniecierpliwionej i przyjacielskiej kelnerki Carol. Aktorka świetnie poradziła sobie w każdej sytuacji i, pomimo dużej różnicy wieku (26 lat), stworzyła z Jackiem nietuzinkowy duet. Na drugim planie błyszczą powściągliwy Greg Kinnear jako Simon oraz charyzmatyczny Cuba Gooding Jr. w roli jego partnera. Pierwszy z nich za swój wyśmienity występ został nagrodzony nominacją do Oscara.
„Lepiej być nie może” to brawurowe i jedyne w swoim
rodzaju dzieło, istna perełka. Zdecydowanie warto, a nawet obowiązkowo trzeba po
tę pozycję sięgnąć. Gorąco polecam!
Ocena: 10/10
wow, aż 10/10? bardzo lubię ten film, ale dziesiątki bym mu nie dał. a w opozycji do cytatu, który zamieściłaś pod zdjęciem "When you first came in to breakfast, when I first saw you... I thought you were handsome. Then, of course you spoke." ja zamieszczę swój ulubiony cytat z tego dzieła:
OdpowiedzUsuń"Receptionist: How do you write women so well?
Melvin Udall: I think of a man, and I take away reason and accountability."
Bardzo lubię ten film. Dzięki niemu Jack Nicholson trafił na listę moich ulubionych aktorów. Aż chyba wkrótce go sobie odświeżę :)
OdpowiedzUsuńostatnio wybierając film na wieczór miałam go oglądać, jednak zrezygnowałam, teraz na pewno się skuszę :) zwłaszcza, że uwielbiam Nicholsona
OdpowiedzUsuńFilm oczywiście oglądałem, bardzo interesująca pozycja chociaż nie jest on moim ulubieńcem jeśli chodzi o ten właśnie gatunek. Wyjątkowa rola Nicholsona. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń