tytuł oryginalny: Snow White and the Huntsman
reżyseria: Rupert Sanders
scenariusz: Evan Daugherty, Hossein Amini, John Lee Hancock
muzyka: James Newton Howard
produkcja: USA
gatunek: fantasy, przygodowy
Ostatnimi czasy panuje moda na luźne adaptacje znanych powieści, bajek i baśni. Niekiedy takie odświeżenie konwencji okazuje się wyjątkowo trafne i zaskakujące, innym razem jednak wypada kiepsko i nieprzekonująco. „Królewna Śnieżka i Łowca” miała premierę rok temu, ale po seansie zdecydowałam, że nie mogę pozostać wobec niej obojętna.
Królowa Ravenna (Charlize Theron) stara się za wszelką
cenę pozostać młodą i piękną. Włada całą krainą żelazną ręką i nikt nie próbuje się
jej sprzeciwiać. W najwyższej wieży więzi prawowitą dziedziczkę tronu, królewnę
Śnieżkę (Kristen Stewart). Pewnego dnia magiczne lustro informuje ją, że
dziewczyna jest piękniejsza od niej i że przez to traci swoją siłę. Ravenna
postanawia ją zgładzić i w pogoń za zbiegłą wysyła nieustraszonego Łowcę (Chris
Hemsworth). Sprzeciwia się on jednak rozkazom i obiecuje Śnieżce pomoc w
pokonaniu złej królowej.
Już na pierwszy rzut oka można zauważyć, że Rupert
Sanders stara się nadać swojemu dziełu podniosły i monumentalny charakter.
Wszelkie próby kończą się jednak jednoznaczną porażką, gdyż skutecznie uniemożliwia mu to nielogiczna i
chwilami całkiem bezsensowna fabuła. Można by to
jeszcze znieść w naiwnej, bajkowej historyjce. Film zupełnie odbiega od oryginału, staje się niespójnym i nudnym fantasy. Nie wywołuje
żadnych emocji, nie da się utożsamić z żadną z postaci, bo wszystkie są płaskie
i jednowymiarowe. Akcja zamiast stopniować napięcie i prowadzić do
oszałamiającego finału, okazuje się zupełnie przewidywalna i monotonna. Scenariusz
jest beznadziejny i źle skonstruowany, a dialogi ogromnie nienaturalne.
Najbardziej zaskoczyła mnie jednak wtórność tej produkcji,
nie ma w niej praktycznie nic odkrywczego. Wszystko już kiedyś było! Moją uwagę
zwróciło to, jak wiele scen i wątków jest tutaj, nie zaczerpniętych, ale żywcem
wziętych z innych obrazów. Zła królowa, która żywi się sercami młodych kobiet i
dzięki temu zachowuje młodość, do złudzenia przypomina zachowanie czarownic z „Gwiezdnego
Pyłu”. Śnieżka-wybraniec, traktowana niemal jak Harry Potter. Skacze z urwiska
do morza i udaje jej się uciec z pomocą konia – jak Aragorn z „Władcy Pierścieni”,
który cudem przeżywa po upadku do wody. Rumak tonący w głębokim błocie, tak
samo jak w „Niekończącej się opowieści”. Krasnoludy, Śnieżka i Łowca wędrujący
w górach zupełnie jak Drużyna Pierścienia, nawet ujęcia z kamer wydają się
podobne. Dziewczyna witająca się z białym jeleniem w lesie, który z szacunkiem kłania
się przed nią – jak Hardodziob przed Harry’m. Przemowa królewny zagrzewająca strachliwych
ludzi do walki brzmiała niemal jak ta przed ostateczną bitwą z armią Mordoru.
Rozumiem, gdyby zastosowano kilka subtelnych nawiązań do znakomitych dzieł tego
gatunku, ale nie kopiowano poszczególne sceny!
Aktorstwo przedstawia podobny poziom, co sam film –
niczym nie zaskakuje i nie zachwyca. U Kristen Stewart jak zwykle nie można mówić o
jakiejkolwiek grze. Nie ma się czemu dziwić, skoro trudność sprawia jej nawet
zamknięcie ust. Prezentuje, więc cały czas jeden ogłupiały wyraz twarzy,
sprawiając, że jej bohaterka staje się kompletnie nieprzekonująca. Na początku
uważałam, że wszyscy mówią o pięknie
wewnętrznym Śnieżki, czyli czystości i niewinności. Dalsza część produkcji wydaje się
jednak temu przeczyć, ponieważ królewna zachęca do walki, nawet sama przywdziewa
zbroję i dobywa miecz. Nie mam, więc pojęcia na czym polega tutaj zamysł i
niezwykłość tej postaci. Chris Hemsworth w roli Łowcy prezentuje jedynie muskulaturę
i spojrzenia znad nastroszonych brwi. Charlize Theron jako Ravenna spisała się najlepiej
z całej obsady, mimo to jej gra aktorska nie jest powalająca i wybitna.
Pomimo dużej ilości wad i nieścisłości, strona wizualna powoduje, że produkcja nie jest jednak totalną porażką. Twórcy brak sensownego
pomysłu nadrabiają solidnymi efektami specjalnymi, ładnymi kostiumami, świetną
scenografią i niezłą charakteryzacją. Gdy
Śnieżka trafia do barwnego lasu wróżek pełnego dziwacznych stworzeń i roślin,
całość wydaje się jednak wyjątkowo sztuczna i nieco kiczowata. Wrażenie robią
za to przemiany królowej i niektóre mroczne sceny. Warto wyróżnić także
przyjemną w odbiorze muzykę Jamesa Newtona Howarda, a w szczególności cudowny utwór „Breath of Life”
Florence + The Machine. Prawdziwa perełka! Od strony artystycznej, dzieło
przedstawia więc całkiem dobry poziom.
„Królewna Śnieżka i Łowca” zdecydowanie nie jest godnym uwagi filmem. Niewiele tu logiki, Kristen Stewart denerwuje, a całość jest bardzo
pretensjonalna. Nie polecam!
Ocena: 3/10
oglądałam i jestem bardzo rozczarowana filmem - trójka właściwa ocena :)
OdpowiedzUsuńJeden z najgorszych przygodowych filmów jakie miałem okazje obejrzeć, zdecydowanie nie polecam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ebooki4u
Tak tak tak! Dokładnie!
OdpowiedzUsuńJak wędrowali przez te ładne krajobrazy tylko muzyki z lotra brakowało. Nawet przez strumyczek przechodzili podobny :/
Pragnę dodać jeszcze krytykę bezpłciowych minimków wyłażących z ptaków
I podreślić bezsens przemowy Śnieżki, może to pełne patosu było, ale sensu w tym brakowało: "żelazo się stopi ale nie pozostanie w bezruchu! ... ogień waszych serc, w którym wykujemy miecze!"
WTF O.o