środa, 4 grudnia 2013

Wzorce osobowe w filmach Tima Burtona cz. 1 - Alicja


Szerokie spojrzenie na świat i nieograniczona wyobraźnia to cechy niezwykle pożądane, a wręcz niezbędne w świecie filmu. Prawdziwego artystę ceni się nie tylko za wybitne osiągnięcia, ale także za barwną osobowość i wyczucie piękna. Powstawanie coraz większej ilości dzieł umożliwia odkrycie własnego, niepowtarzalnego stylu. Wciąż rozwijany i doskonalony staje się wkrótce znakiem charakterystycznym, a nawet wizytówką danego twórcy. Odróżnia się on, dzięki temu, od innych, zwraca uwagę i zyskuje wierną rzeszę odbiorców. Za najbardziej oryginalnych współczesnych wizjonerów kina uważam: Emira Kusturicę – za dziwaczne historie i nonsensowny humor, Wesa Andersona – za urok i klimat jak z obrazka oraz Terry’ego Gilliama – za zgrabne połącznie surrealizmu i satyry. W swojej karierze nie nakręcili filmów zasługujących na zaszczytne miano arcydzieła, ale urzekli mnie swoją wrażliwością i pomysłowością. Do wybranego grona należy również amerykański reżyser, scenarzysta i producent Tim Burton. Ma ogromny talent do wymyślania fascynujących i ekscentrycznych bohaterów o ciekawych osobowościach. Są to zazwyczaj osoby niezwykłe, inne, osamotnione i niepasujące do świata, w którym żyją. Obserwacje ich postaw i reakcji otoczenia skłaniają do refleksji i zadumy. 


Książki Lewisa Carrolla od lat stanowią wspaniałe źródło inspiracji i mądrości. Burton uniknął popadania w schematyczność, postanowił bowiem nakręcić luźną adaptację przygód „Alicji w Krainie Czarów” i „Alicji po drugiej stronie lustra”. Dorosła Alicja okazuje się dużo bardziej złożoną i intrygującą postacią niż jej młodsze wcielenie. W wieku 19 lat nadal, jak za czasów dzieciństwa, jest niepoprawną marzycielką i idealistką. Zamiast poszukiwać swojego miejsca w świecie, pogrąża się w fantazje i unika kontaktu z nudną rzeczywistością. Czuje się wyobcowana, gdyż wokół niej pojawiają się właściwie sami dystyngowani i stąpający twardo po ziemi ludzie. Członkowie rodziny nie traktują jej jak odpowiedzialnej i poważnej osoby. Patrzą na nią pobłażliwie i zmuszają do bycia realistą. Czują się wręcz w obowiązku wskazania jej konkretnej drogi życiowej i uniwersalnego zachowania w każdej sytuacji. Najchętniej zaplanowaliby dokładnie całą przyszłość. Organizują więc pozornie niewinne spotkanie towarzyskie, które wkrótce okazuje się przyjęciem zaręczynowym. Alicja nie chce jednak wyjść za mąż za narzuconego wybranka, nie czuje się też gotowa na taki nagły przełom w życiu. Nie potrafi znaleźć w sobie odwagi i determinacji, aby odmówić i wreszcie zbuntować się przeciw woli rodziców. Przez presję, jaką wywierają, jeszcze bardziej zamyka się w sobie. 


W akcie desperacji ucieka i w pogoni za królikiem trafia do tajemniczej Krainy Czarów. Można to interpretować jako przeniesienie się do bezkresnego świata wyobraźni, który oddzieli ją od realnych problemów i zapewni schronienie. Mieszkańcy wydają się pamiętać jej pierwszą wizytę, ale nie potrafią uwierzyć, że tak się zmieniła. Niepewna siebie i skromna dziewczyna o niskim poczuciu własnej wartości przedziera się przez kolejne zakamarki podziemnego królestwa. Proroctwo głosi, że ma pokonać straszliwego potwora w walce i zrzucić z tronu siejącą postrach Królową Kier. Wraz z rozwojem wydarzeń, Alicja rozumie, że jest potrzebna i ważna, odkrywa w sobie ogromną odwagę i siłę ducha. Zdaje sobie sprawę, że czasem dla dobra ogółu trzeba się poświęcić. Poznane tam umiejętności i mądrości sprawiają, że dziewczyna dojrzewa i zmienia się do poznania. Za sprawą nabytych doświadczeń wie już czego naprawdę pragnie, decyduje się samodzielnie pokierować własnym losem i uniezależnić się. W „Alicji w Krainie Czarów” reżyser uświadamia także widzowi, że to, co wydaje się piękne i pełne harmonii, może być naprawdę zdradzieckie i niebezpieczne. Łatwy sukces nie ma wartości wobec celu osiągniętego, dzięki pracy i wysiłkowi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz