Szerokie spojrzenie na świat i nieograniczona wyobraźnia
to cechy niezwykle pożądane, a wręcz niezbędne w świecie filmu. Prawdziwego
artystę ceni się nie tylko za wybitne osiągnięcia, ale także za barwną
osobowość i wyczucie piękna. Powstawanie coraz większej ilości dzieł umożliwia
odkrycie własnego, niepowtarzalnego stylu. Wciąż rozwijany i doskonalony staje
się wkrótce znakiem charakterystycznym, a nawet wizytówką danego twórcy.
Odróżnia się on, dzięki temu, od innych, zwraca uwagę i zyskuje wierną rzeszę
odbiorców. Za najbardziej oryginalnych współczesnych wizjonerów kina
uważam: Emira Kusturicę – za dziwaczne historie i nonsensowny humor, Wesa
Andersona – za urok i klimat jak z obrazka oraz Terry’ego Gilliama – za zgrabne
połącznie surrealizmu i satyry. W swojej karierze nie nakręcili filmów
zasługujących na zaszczytne miano arcydzieła, ale urzekli mnie swoją
wrażliwością i pomysłowością. Do wybranego grona należy również amerykański
reżyser, scenarzysta i producent Tim Burton. Ma ogromny talent do wymyślania
fascynujących i ekscentrycznych bohaterów o ciekawych osobowościach. Są to zazwyczaj osoby niezwykłe,
inne, osamotnione i niepasujące do świata, w którym żyją. Obserwacje ich postaw
i reakcji otoczenia skłaniają do refleksji i zadumy.
Książki Lewisa Carrolla od
lat stanowią wspaniałe źródło inspiracji i mądrości. Burton uniknął popadania w
schematyczność, postanowił bowiem nakręcić luźną adaptację przygód „Alicji w
Krainie Czarów” i „Alicji po drugiej stronie lustra”. Dorosła Alicja
okazuje się dużo bardziej złożoną i intrygującą postacią niż jej młodsze
wcielenie. W wieku 19 lat nadal, jak za czasów dzieciństwa, jest niepoprawną
marzycielką i idealistką. Zamiast poszukiwać swojego miejsca w świecie, pogrąża
się w fantazje i unika kontaktu z nudną rzeczywistością. Czuje się wyobcowana, gdyż wokół niej pojawiają się
właściwie sami dystyngowani i stąpający twardo po ziemi ludzie. Członkowie
rodziny nie traktują jej jak odpowiedzialnej i poważnej osoby. Patrzą na nią
pobłażliwie i zmuszają do bycia realistą. Czują się wręcz w obowiązku wskazania
jej konkretnej drogi życiowej i uniwersalnego zachowania w każdej sytuacji. Najchętniej
zaplanowaliby dokładnie całą przyszłość. Organizują więc pozornie niewinne
spotkanie towarzyskie, które wkrótce okazuje się przyjęciem zaręczynowym.
Alicja nie chce jednak wyjść za mąż za narzuconego wybranka, nie czuje się też
gotowa na taki nagły przełom w życiu. Nie potrafi znaleźć w sobie odwagi i
determinacji, aby odmówić i wreszcie zbuntować się przeciw woli rodziców. Przez
presję, jaką wywierają, jeszcze bardziej zamyka się w sobie.
W akcie desperacji
ucieka i w pogoni za królikiem trafia do tajemniczej Krainy Czarów. Można to
interpretować jako przeniesienie się do bezkresnego świata wyobraźni, który
oddzieli ją od realnych problemów i zapewni schronienie. Mieszkańcy wydają się
pamiętać jej pierwszą wizytę, ale nie potrafią uwierzyć, że tak się zmieniła.
Niepewna siebie i skromna dziewczyna o niskim poczuciu własnej wartości
przedziera się przez kolejne zakamarki podziemnego królestwa. Proroctwo głosi,
że ma pokonać straszliwego potwora w walce i zrzucić z tronu siejącą postrach
Królową Kier. Wraz z rozwojem wydarzeń, Alicja rozumie, że jest potrzebna i
ważna, odkrywa w sobie ogromną odwagę i siłę ducha. Zdaje sobie sprawę, że
czasem dla dobra ogółu trzeba się poświęcić. Poznane tam umiejętności i
mądrości sprawiają, że dziewczyna dojrzewa i zmienia się do poznania. Za sprawą nabytych doświadczeń wie już
czego naprawdę pragnie, decyduje się samodzielnie pokierować własnym losem i
uniezależnić się. W „Alicji
w Krainie Czarów” reżyser uświadamia także widzowi, że to, co wydaje się piękne
i pełne harmonii, może być naprawdę zdradzieckie i niebezpieczne. Łatwy sukces nie
ma wartości wobec celu osiągniętego, dzięki pracy i wysiłkowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz