poniedziałek, 25 maja 2015

Na barkach lwa (2014), czyli portrety intrygujących ludzi (55. KFF)

tytuł oryginalny: Shoulder The Lion
reżyseria: Patryk Rebisz, Erinnisse Rebisz
scenariusz: Patryk Rebisz
produkcja: USA
gatunek: dokumentalny

Co składa się na dobry dokument? Przede wszystkim ciekawy temat i kreatywna forma jego realizacji. Należy bowiem przykuć uwagę i wzbudzić emocje. Czy zatem „Na barkach lwa” spełnia te oczekiwania? Po przeczytaniu opisu nastawiłam się na inspirujący i refleksyjny seans. Wcielając w życie swój oryginalny zamysł, Patryk i Erinnisse Rebisz poszli jednak w nieco innym kierunku.

Graham Sharpe jest irlandzkim muzykiem, który od czterech lat cierpi na szumy uszne, ale nie chce pożegnać się ze swoją karierą. Alice Wingwall kilkanaście lat temu stopniowo zaczęła tracić wzrok, pomimo tego zajmuje się fotografią, a robienie zdjęć stanowi jej największą pasję. Katie Dallam, była bokserka, podczas walki na ringu straciła połowę mózgu. Musiała przejść złożoną rehabilitację, od nowa uczyła się pisać, czytać i wykonywać wiele codziennych czynności. Nie przestała jednak malować i rzeźbić.


Twórcy starają się jak najsilniej zaangażować widza, ukazując świat z perspektywy trójki artystów. Zręcznie manipulują stroną audiowizualną i kreują pomysłową oprawę statycznych wywiadów. Podczas opowieści Grahama chwilami można usłyszeć przeszywający świst, a gdy Alice mówi o swoim zanikającym wzroku, kamera odfiltrowuje kolory. Najkrócej widziała ona bowiem kolor niebieski, a najdłużej czerwony, dlatego zaczęła kupować czerwone ubrania. Niejednokrotnie obserwujemy bohaterów przy pracy, co sprawia, że zostają osadzeni w pewnym kontekście i czynów nie opisują tylko słowa. Muszę przyznać, że wędrówka z Alice i aparatem fotograficznym okazuje się niezwykłym doświadczeniem. Kobieta postrzega świat i piękno w nietuzinkowy sposób. Kadry jawią się często jako piękne kompozycje, jakby wprost z albumu ze zdjęciami.


„Na barkach lwa” to wizualny majstersztyk, który zapewnia ogromną przyjemność oglądania. Został tak skonstruowany, żeby zachwycać i hipnotyzować. Kamera przenosi nas z mieszkania do studia, na pole czy do miasta. Niektóre sceny przypominają niemal fragmenty wystaw. Film wydaje się cichy, spokojny i mało dynamiczny, zachęca do skupienia. Fascynujące, że historia Katie stała się nawet inspiracją dla stworzenia przez Clinta Eastwooda filmu „Za wszelką cenę”, choć życie bohaterki odgrywanej przez Hilary Swank ostatecznie potoczyło się zupełnie inaczej. Absolutnie podziwiam wytrwałość, odwagę i determinację trójki artystów w dążeniu do własnych celów. Bez wątpienia warto odkrywać takich ludzi i poznawać ich przejmujące losy.


Przy całym uznaniu dla wizji reżyserów odnoszę wrażenie, że pośród tych intrygujących obrazów gubią się same postacie. Śledzimy ich zachowanie jedynie przez pryzmat dolegliwości, sylwetki zarysowano zresztą niezbyt mocno. Dokument dzieli się na sekwencje, które przeplatają się ze sobą. Nie można więc poświęcić nikomu całkowitej uwagi, a bogactwo formy przysłania nieco treść. Myślę, że na dłużej w pamięci pozostaną mi mistrzowskie ujęcia, a nie Graham, Alice czy Katie. Czuję pewien niedosyt, chciałabym się więcej dowiedzieć o codzienności, z jaką się zmagają. 74 minuty zdecydowanie nie wystarczają, żeby zagłębić się dostatecznie w unikalne historie życia bohaterów. Niektóre ważne wydarzenia potraktowano zupełnie pobieżnie. Szkoda, bo potencjał w temacie tkwi ogromny. Możliwości wykorzystano jedynie częściowo.
Ocena: 7/10

Film „Na barkach lwa” będzie wyświetlany w konkursie dokumentalnym w ramach 55. Krakowskiego Festiwalu Filmowego. KFF odbędzie się w Krakowie od 31 maja do 7 czerwca 2015 roku.

Więcej informacji na oficjalnej stronie: www.krakowfilmfestival.pl
i Facebooku: http://www.facebook.com/krakowfilmfest.

1 komentarz: