niedziela, 4 marca 2018

Moje przewidywania oscarowe 2018


Najlepszy film
Wygra: „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”
Najbardziej zasługuje na wygraną: „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”

Ach, można się rozpłynąć w zachwycie nad tym, ile dobrych, a nawet rewelacyjnych filmów w tym roku nominowano do Oscara. O dziwo, nie wszystkie znalazły się jednak w głównej kategorii. Gdzie się podział poruszający i przepięknie zrealizowany „Mudbound”? Gdzie intrygująca w formie i brawurowo zagrana „Ja, Tonya”? Największe wrażenie zrobiły na mnie niezaprzeczalnie „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”, które są w każdym aspekcie dziełem spełnionym. Mistrzowska gra aktorska w połączeniu z niezwykle sprawnie napisaną fabułą, zadziwiająco dużą dawką komizmu i urzekającą stroną audiowizualną składają się na intensywny i niezapomniany seans. Na drugim miejscu w tegorocznym zestawieniu umieściłabym „Call Me by Your Name” (polski tytuł odrzucam, bo jest niedorzeczny). Nie ukrywam, zakochałam się w nim i od ponad czterech miesięcy siedzi mi w głowie. Przecudowna opowieść o dogłębnej miłości, pozbawiona niepotrzebnych dramatów, piękna w swej zmysłowości. W tle urocze widoki włoskiej prowincji i rozkoszna muzyka, a na pierwszym planie para z niewiarygodną chemią. O „Dunkierce” już kiedyś obszernie pisałam (LINK – zachęcam do przeczytania, bo jestem bardzo dumna z tej recenzji), szanuję ją za nietypowe podejście do tematu – różne perspektywy czasowe, słabo zarysowani bohaterowie – oraz rozmach. „Uciekaj!” to jedyna w swoim rodzaju, trzymająca w napięciu wariancja na temat rasizmu. Jakież kreatywne! Nie mam pojęcia, jak, ale „Kształt wody” się sprawdza w swej konwencji. Szalone połączenie najróżniejszych motywów, klasyczny deltorowski pierwiastek fantasy w brutalnej rzeczywistości plus emocjonalna gra aktorska dobrze się dopełniają. „Lady Bird” opiera się na intrygującej postaci tytułowej bohaterki i jej dynamicznej relacji z rodzicami czy znajomymi. Spodobało mi się szybkie tempo akcji. „Nić widmo” ma bez wątpienia hipnotyzującą warstwę artystyczną, ale fabuła wielokrotnie wzbudziła we mnie irytację. Przeskoki od banałów, przez zbyt wydumane elementy, aż do absurdów oraz kiepskie dialogi sprawiły, że nie wczułam się w relację postaci. „Czas mroku” spoczywa na barkach Gary’ego Oldmana i wybitnej oprawy wizualnej. Poza tym jest nużący, „laurkowaty” i nieporywający. O „Czwartej władzy” szkoda się rozpisywać – pomyłka w tym zestawieniu.


Najlepsza aktorka pierwszoplanowa
Wygra: Frances McDormand – „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Frances McDormand – „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”

Kocham Frances za jej niepokorny charakter, burzliwy temperament i talent aktorski. W „Trzech billboardach...” przechodzi samą siebie, kreując niesamowicie wymowny portret uparcie dążącej do celu i silnej kobiety. Pragnie ona wymierzyć sprawiedliwość za morderstwo swojej córki. Frances lśni na pierwszym planie, a przy tym nie przyćmiewa Rockwella czy Harrelsona, ale tworzy z nimi zespół aktorski najwyższej klasy. Poruszył mnie również występ Sally Hawkins w „Kształcie wody”, w której musiała oprzeć swoją bohaterkę na mimice i gestach. Absolutnie kupiła mnie swą szczerością, pragnieniem zrozumienia i urokiem. Margot Robbie w „Ja, Tonya” pokazała, że potrafi przełamać swój wizerunek, jest ambitna i zdeterminowana. Nie pozwala oderwać uwagi od ekranu. Saoirse Ronan po raz kolejny udowodniła, że choć nie zawsze dobiera dobrze filmy, potrafi naprawdę przekonująco grać. Lady Bird w jej wykonaniu to petarda energii oraz postać z krwi i kości. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam Meryl Streep, ale… nominacja za „Czwartą władzę”? Serio?


Najlepszy aktor pierwszoplanowy
Wygra: Gary Oldman – „Czas mroku”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Timothée Chalamet – „Call Me by Your Name”

Gdyby nie Gary Oldman, który swoim występem w „Czasie mroku” wciąż rozgramia konkurencję na ceremoniach nagrodowych, zapewne spełniłoby się moje marzenie o Oscarze dla Timothée’ego Chalamet. W jakim doborowym towarzystwie się znalazł! Z jednej strony Oldman wręcz nie do poznania jako Churchill i Denzel Washington z dopracowaną w każdym szczególe tytułową postacią w „Roman J. Israel, Esq.”, a z drugiej legenda: Daniel Day-Lewis w dobrej, choć niewybitnej roli projektanta w „Nici widmo” oraz Daniel Kaluuya ukazujący całą gamę emocji w „Uciekaj!” (choć nie aktorstwem ten film stoi, a scenariuszem). Kiedy przypomnę sobie rolę Timmy’ego w „Call Me by Your Name”, a szczególnie ostatnią scenę – nie mam jednak wątpliwości, na kogo ja bym postawiła.


Najlepsza aktorka drugoplanowa
Wygra: Allison Janney – „Ja, Tonya”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Allison Janney – „Ja, Tonya” / Laurie Metcalf – „Lady Bird”

W tym roku dostaliśmy aż trzy fantastyczne role matek. Allison Janney zagrała dominującą i brutalną matkę w „Ja, Tonya”. Szkoda mi wręcz, że ta rola nie okazała się większa, bo Janney naprawdę wypadła elektryzująco. W opozycji znalazła się Laurie Metcalf z nieco mniej porywczą, ale równie (albo nawet bardziej) złożoną postacią matki „Lady Bird”. Cóż to za rewelacyjnie napisana postać! Laurie absolutnie ujęła mnie tym, jak przedstawiła niejednoznaczne uczucia swojej bohaterki wobec córki. W tym roku Mary J. Blige otrzymała aż dwie oscarowe nominacje (drugą za piosenkę) za wkład w niedoceniony przez polską publiczność „Mudbound”. Doceniam jej autentyczność i wrażliwość. Gra Lesley Manville w „Nici widmo” jeszcze bardziej opiera się na subtelnościach. Miała do dyspozycji niewiele dialogów, a jednak samą obecnością i ograniczoną mimiką stworzyła intrygującą postać. Nie jest to jednak wybitna kreacja, tak samo jak ta Octavii Spencer w „Kształcie wody” – aktorka zaliczyła już znacznie lepsze role w swojej karierze, a tu przyćmiewa ją Sally Hawkins.


Najlepszy aktor drugoplanowy
Wygra: Sam Rockwell – „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Sam Rockwell – „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”

Rewelacyjna postać policjanta z wieloma obliczami, bogatym życiem wewnętrznym i ze świetnie poprowadzoną historią – Sam Rockwell nadał jej życie i wiarygodności. Absolutnie oczarował mnie charyzmą i dosłownie w tej chwili mam ochotę jeszcze raz obejrzeć „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”. Czapki z głów, panie Rockwell. Na ekranie partneruje mu jak zwykle znakomity Woody Harrelson w ekspresyjnej i emocjonującej roli. Można powiedzieć, że te postacie dobrze się dopełniają. Obsada filmu McDonagh to jakiś ewenement, cóż za kunszt aktorski. Ach, aż zapomniałam o pozostałych nominowanych. Nie zmienia to jednak faktu, że Christopher Plummer we „Wszystkich pieniądzach świata” stworzył przejmująco przerażającą postać, za którą należy mu się uznanie. Willem Dafoe w „The Florida Project” (dlaczego ten obraz ma tylko jedną nominację?) przełamuje typowy dla siebie wizerunek i gra przesympatycznego, troskliwego właściciela motelu – aż się ciepło robi na sercu na wspomnienie. Z rolą Richarda Jenkinsa w „Kształcie wody” mam podobny problem co z rolą Octavii Spencer – spisał się dobrze, ale nie na tyle, że wyróżnić go statuetką. Wymieniłabym Jenkinsa na Michaela Shannona. Gdzie wyróżnienie dla Michaela Stuhlbarga, czyli tegorocznego mistrza drugiego planuw aż trzech z nominowanych filmów?


Najlepszy reżyser
Wygra: Guillermo del Toro – „Kształt wody”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Guillermo del Toro – „Kształt wody” / Christopher Nolan – „Dunkierka”

Uwielbiam pasję i zaangażowanie, z jakimi Guillermo del Toro podchodzi do każdego projektu. Gdzie jest jego Oscar za „Labirynt fauna”? Ma cudowną wrażliwość i precyzyjne wizje historii, ale z drugiej strony „Kształt wody” zdecydowanie nie jest jego najlepszym filmem. Nie mogę przestać mówić o tym, jak rewelacyjnym filmem jest „Dunkierka”. I tak, dokonał tego Christopher Nolan, znany z szalonych wizji, a nie osadzonego w rzeczywistości kina wojennego. Pomysłowy, nie unika ryzyka i zawsze stawia przede wszystkim na efekty praktyczne. Nie ukrywam też, że bardzo szanuję pracę Grety Gerwig i Jordana Peele’a – debiutantów! Wow, tyle nominacji za pierwsze produkcje. Paul Thomas Anderson pławi się w swojej wizji w „Nici widmo” – choć nie przekonała mnie opowieść, podziwiam wysiłek przy artystycznym dopieszczeniu całości.


Najlepszy scenariusz oryginalny
Wygra: Martin McDonagh – „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Martin McDonagh – „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri” / Jordan Peele – „Uciekaj!”

Pomysł na fabułę „Trzech billboardów za Ebbing, Missouri” jest genialny w swojej dosadności. Martin McDonagh, w obliczu licznych możliwości poprowadzenia wydarzeń, stawia przede wszystkim na nieprzewidywalność i niejednoznaczność. Nieustannie przełamuje schematy, dzięki czemu historia zaskakuje, a czasem wręcz szokuje. Zwroty akcji nie przysłaniają jednak fascynujących portretów psychologicznych bohaterów, z których każdy jest wielowymiarowy i autentyczny. Z drugiej jednak strony nie mogę nie zwrócić uwagi na pomysłowy i sugestywny scenariusz do „Uciekaj!”. Niewątpliwie to właśnie w tej kategorii obraz najbardziej zasłużyłby na statuetkę. Jordan Peele inteligentnie łączy ważne i wciąż aktualne motywy z elementami zupełnie abstrakcyjnymi. Bawi się oczekiwaniami widza, wodzi go za nos do samego końca. Uznanie należy mu się zarówno za błyskotliwe rozwiązania fabularne, jak i za świetne dialogi. Z pozostałymi nominowanymi mam właściwie podobny problem – każdy z nich w mocny sposób czerpie ze schematów, które już znamy i nie przekazuje sobą czegoś tak świeżego w treści jak wyżej wymienione tytuły. Uwielbiam humor Kumaila Nanjiani, ale „The Big Sick”, napisane wspólnie z Emily V. Gordon, ma swoje wzloty i upadki. Nie jest ani tak poruszające, ani tak zabawne, jak tego oczekiwałam. Greta Gerwig, choć zręcznie, to jednak wykorzystuje motywy z klasycznych dzieł traktujących o dorastaniu. Przyznam, że bardzo doceniam jednak przedstawienie relacji głównej bohaterki z matką. W „Kształcie wody” Guillermo del Toro ściąga sam od siebie, a także sięga do charakterystycznych scen z różnych gatunków filmowych.


Najlepszy scenariusz adaptowany
Wygra: James Ivory – „Call Me by Your Name”
Najbardziej zasługuje na wygraną: James Ivory – „Call Me by Your Name”

Cóż za różnorodność w tym zestawieniu! Nie wątpię jednak, że statuetka trafi w ręce Jamesa Ivory, który w zadziwiająco udany sposób przeniósł emocje i poetycki klimat książki na duży ekran. Jednocześnie, scenariusz „Call Me by Your Name” nie zawiera wad, jakie dotyczą oryginału, co sprawia, że jest od niego nawet lepszy. Fantastyczne kreacje Chalamet, Armie’go Hammera czy Micheala Stuhlbarga opierają się na przepięknie skomponowanym adaptacji Ivory’ego. Można się rozpłynąć nad subtelnością dialogów. W opozycji znajduje się wyjątkowo udany „Mudbound” przeplatający ze sobą losy dwóch rodzin, z których każda zmaga się z własnymi, niekiedy podobnymi problemami. To fascynujący obraz, który udało mi się obejrzeć jako jeden z ostatnich przed ceremonią. „Disaster Artist” stanowi z kolei słodko-gorzką opowieść o powstawaniu kultowego „The Room”. Pod warstwą humoru kryje się pewna nostalgia i wielowymiarowa relacja między głównymi bohaterami. „Logan” przełamuje schematy kina superbohaterskiego, prezentując brutalną i melancholijną wizję świata. W „Grze o wszystko” mamy do czynienia z angażującą historią pokerzystki w świecie wpływowych mężczyzn, napisaną wprawną ręką Aarona Sorkina.


Najlepszy film nieanglojęzyczny
Wygra: „Fantastyczna kobieta”
Najbardziej zasługuje na wygraną: „Dusza i ciało” / „Fantastyczna kobieta”

Nie ukrywam, że wytypowanie zwycięzcy w tej kategorii okazało się dla mnie dużym wyzwaniem. Z nominowanych obrazów nie zdążyłam nadrobić tylko „L’insulte”. Pozostałe miałam szczęście obejrzeć na zeszłorocznym festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty. Wszystkie są co najmniej dobre! „Dusza i ciało” urzekła mnie zestawieniem kontrastów – subtelna relacja miłosna w rzeźni. „Fantastyczna kobieta” prezentuje świetny portret tytułowej bohaterki i porusza wciąż, niestety, aktualny problem nietolerancji. „The Square”, choć niebezproblemowy film, zaskakuje kreatywnością, dystansem oraz nietypowym spojrzeniem na sztukę i społeczeństwo. „Niemiłość” jest z kolei chłodnym i obezwładniającym studium relacji rodzinnych.


Najlepszy długometrażowy film animowany
Wygra: „Coco”
Najbardziej zasługuje na wygraną: „Twój Vincent” / „The Breadwinner”

Za technikę malarską, którą zrealizowano „Twojego Vincenta” powinno się go odznaczyć Oscarem. Forma nie przysłania przy tym treści, choć można by rzec, że treść dobrze dopełnia formę. Nie rozumiem, dlaczego do tej pory „Coco”, czyli kolejna wzruszająca, ale jednak animacja komputerowa, pokonywało coś tak niepowtarzalnego, jak właśnie „Twój Vincent”. Niepopularna opinia: „The Breadwinner” to fabularnie najlepszy obraz z tej kategorii – autentyczny, mocno osadzony w rzeczywistości, przy tym zadziwiająco subtelnie pokazujący brutalność świata.


Najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny
Wygra: „Heroine”
Najbardziej zasługuje na wygraną: „Heaven is a traffic jam on the 405”

Udało mi się w tym roku poszerzyć swoje horyzonty na tę kategorię i ostatecznie nie oglądałam tylko „Knife Skills”. „Heaven is a traffic jam on the 405” skupia się na interesującej artystce – na tym, co tworzy, a także co ją ukształtowało. Niesamowite, jak relacje z rodzicami odbiły się na jej sztuce, a przede wszystkim rysunkach. „Heorine” w przejmujący sposób przedstawia miasto w Virginii Zachodniej, gdzie przypadki przedawkowania narkotyków dziesięciokrotnie przekraczają średnią krajową. Na pierwszym planie znajduje się poświęcająca swoje życie dla sprawy kobieta, pracująca jako strażak. „Edith+Eddie” to portret prawie stuletnich ludzie, którzy biorą ze sobą ślub, a „Traffic Stop” jawi się jako manifest przeciw brutalności policji.

Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny
Wygra: „Visages, villages”

Widziałam tylko „Strong Island” – historię rodziny, w której zamordowano syna. Bardzo sprawnie zrealizowany, ale nie byłam na tyle zainteresowana, żeby słuchać w skupieniu o losach całej rodziny. Może lepsza okazałaby się jednak krótkometrażówka. Będę strzelać, kto według mnie otrzyma Oscara w tej kategorii.


Najlepsze zdjęcia
Wygra: Roger A. Deakins – „Blade Runner 2049”
Najbardziej zasługuje na wygraną: ?

Wszystkie filmy z tej kategorii wywarły na mnie ogromne wrażenia pod względem zdjęć, co jeszcze bardziej świadczy o tym, jak silna jest stawka. „Czas mroku” prezentuje się zjawiskowo dzięki ciemnym, osnutym dymem kadrom. Natomiast „Kształt wody” zachowuje piękny klimat dzięki zachowanym w niebiesko-zielono-szarej kolorystyce zdjęciom. „Mudbound” to przede wszystkim świetnie ukazane przez Rachel Morrison widoki wsi – błoto, pola i rozlatujące się domy. „Dunkierka” z kolei oszałamia rozmachem projektu – plenerowe ujęcia na plaży, nad wodą i w powietrzu. „Blade Runner 2049” hipnotyzuje całą gamą barw i ciekawych rozwiązań artystycznych.


Najlepsza scenografia
Wygra: Paul D. Austerberry, Jeffrey A. Melvin , Shane Vieau – „Kształt wody”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Paul D. Austerberry, Jeffrey A. Melvin , Shane Vieau – „Kształt wody”

Przypomina mi się wygląd mieszkania głównej bohaterki i jej przyjaciela w „Kształcie wody”… Myślę, że to właśnie ekipie pracującej przy scenografii do tego filmu powinno się przyznać Oscara. Doceniam jednak też „Blade Runnera 2049”, u którego, choć do fabuły można się przyczepić, strona wizualna satysfakcjonuje całkowicie. „Dunkierka” i „Czas mroku”, czyli dwa przeciwne bieguny tej samej historii, świetnie oddają realia epoki. Oglądając „Piękną i bestię”, przeczuwałam, że dostanie nominację, a nie ma tam nic specjalnie zaskakującego– ot, typowa baśniowa scenografia.


Najlepsze kostiumy
Wygra: Mark Bridges – „Nić widmo”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Mark Bridges – „Nić widmo”

Cały film poświęcono tworzeniu strojów, więc bez wątpienia dostanie i powinien dostać wyróżnienie za najlepsze kostiumy. Poza tym „Nić widmo” ma w tym roku niezagrażającą konkurencję. Jak „Czas mroku”, „Kształt wody”, „Piękna i bestia” oraz „Powiernik królowej” (nie wierzę, że ten film ma jakiekolwiek nominacje) mogą się mierzyć z dziełem rąk bohatera samego Daniela Day-Lewisa?


Najlepsza charakteryzacja i fryzury
Wygra: 
Kazuhiro Tsuji, David Malinowski and Lucy Sibbick – „Czas mroku”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Kazuhiro Tsuji, David Malinowski and Lucy Sibbick – „Czas mroku”
Gdyby nie mistrzowska charakteryzacja, Gary Oldman nie mógłby się tak doskonale przetransformować w Winstona Churchilla. Ta jakże przekonująca rola wydaje się więc w równej mierze zasługą artystów z tej dziedziny. W opozycji udana, ale nie tak zjawiskowa charakteryzacja Jacoba Trembley’a z „Cudownego chłopca” oraz… naprawdę tutaj też nominowali „Powiernika królowej”? Dajcie mi zapomnieć o tym filmie.


Najlepsza muzyka oryginalna
Wygra: Alexandre Desplat – „Kształt wody”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Carter Burwell – „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”

Pisząc ten wpis słuchałam wprawdzie głównie (nienominowanej) muzyki z „Króla rozrywki”, ale muszę przyznać, że wszystkie tytuły z tej kategorii zapadły mi w pamięć. Nie mogę jednak otrząsnąć się z wrażenia, jakie pozostawił po mnie seans „Trzech billboardów za Ebbing, Missouri” – tego, jak treść perfekcyjnie tam współgra z formą, a szczególnie z muzyką właśnie. Utwory z „Kształtu wody” są dość klasyczne w porównaniu nawet z tykającym motywem zegara z „Dunkierki”. Muzyka z „Nici widmo” nadaje jeszcze więcej artyzmu filmowi, ale wydała mi się często zbyt nachalna. Z kolei „Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi” jako kolejna odsłona cyklu mają bogaty materiał, z którego mogą czerpać inspirację muzyczną.


Teraz już same konkrety, bo muszę przyspieszyć, żeby się jeszcze zdrzemnąć przed ceremonią.

Najlepsza piosenka
Wygra: "This Is Me", wyk. Keala Settle i obsada filmu – „Król rozrywki”
Najbardziej zasługuje na wygraną: "Mystery of Love”, wyk. Sufjan Stevens – „Call Me by Your Name”


Najlepsze efekty specjalne
Wygra: John Nelson, Gerd Nefzer, Paul Lambert, Richard R. Hoover – „Blade Runner 2049”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Joe Letteri, Daniel Barrett, Dan Lemmon, Joel Whist – „Wojna o planetę małp”


Najlepszy montaż
Wygra: Jonathan Amos, Paul Machliss – „Baby Driver”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Tatiana S. Riegel – „Ja, Tonya” / Jonathan Amos, Paul Machliss – „Baby Driver”


Najlepszy montaż dźwięku
Wygra: Richard King, Alex Gibson – „Dunkierka”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Richard King, Alex Gibson – „Dunkierka”


Najlepszy dźwięk
Wygra: Gregg Landaker, Mark Weingarten, Gary Rizzo - „Dunkierka”
Najbardziej zasługuje na wygraną: Gregg Landaker, Mark Weingarten, Gary Rizzo - „Dunkierka”


Najlepszy krótkometrażowy film aktorski
Wygra: „The Eleven O’Clock”
Najbardziej zasługuje na wygraną: „The Silent Child”


Najlepszy krótkometrażowy film animowany
Wygra: „Negative Space”
Najbardziej zasługuje na wygraną: „Revolting Rhymes Part One”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz