piątek, 6 lipca 2012

Dziewczyna z perłą (2003), czyli o muzie Vermeera

tytuł oryginalny: Girl With a Pearl Earing
reżyseria: Peter Webber
scenariusz: Olivia Hetreed, Tracy Chevalier
muzyka: Alexandre Desplat
produkcja: Luksemburg, Wielka Brytania
gatunek: dramat obyczajowy

„Dziewczyna z perłą” to przeciętna, ale piękna wizualnie produkcja w reżyserii Petera Webbera. Została odznaczona sześcioma nagrodami i 26 nominacjami, w tym trzema do Oscara. Opowiada niezwykłą historię powstawania obrazu „Dziewczyna z perłą”. Film przedstawia fragment życia malarza Johannesa Vermeera.

Akcja rozgrywa się w XVII wieku, w mieście Delft w Holandii. Siedemnastoletnia Griet (Scarlett Johansson) pochodzi z ubogiej rodziny i nie posiada wykształcenia. Aby wspomóc finansowo siebie i swoją rodzinę, podejmuje pracę służącej w domu cieszącego się sławą i uznaniem malarza, Johannesa Vermeera (Colin Firth) i jego żony, Cathariny (Essie Davis). Dziewczyna bezwzględnie słucha swoich pracodawców i stara się dokładnie wypełniać swoje obowiązki. Do powierzonych jej zadań, oprócz zwykłych czynności, należy także sprzątanie pracowni mistrza. Griet jest pod wrażeniem jego pięknych dzieł, pierwszy raz ma kontakt z prawdziwą sztuką. Mężczyzna powoli ukazuje jej piękno malarstwa, instruuje ją jak należy mieszać farby i je nakładać. Artysta ukrywa swoje relacje z dziewczyną przed rodziną, dlatego wokół nich pojawia się coraz więcej plotek. Catharina snuje domysły na ten temat i próbuje sprzeciwić się ich spotkaniom, lecz nie chce, aby jej mąż przestał pracować. Pewnego dnia Griet poznaje na targu uroczego syna rzeźnika, Pietera (Cillian Murphy). Wkrótce młodzi zaczynają darzyć się uczuciem.


„Dziewczyna z perłą” to niezbyt wciągający, ale niezwykle plastyczny film. Jego strona artystyczna jest wyśmienicie dopracowana, barwna i niepowtarzalna. Każda scena, a nawet ujęcie prezentuje się jak namalowany na płótnie obraz. Przyczyniają się do tego głównie wspaniale dobrane kostiumy, świetna scenografia i cudowne zdjęcia. Są najlepszymi elementami tego dzieła i sprawiają, że ma niesamowity klimat i niepowtarzalny charakter. Niestety, od strony fabularnej produkcja mnie nie zachwyciła. Historia okazuje się niezbyt intrygująca i skomplikowana, chwilami zwyczajnie nudzi i zupełnie nie porywa. Akcja rozgrywa się w wyjątkowo wolnym tempie, zastosowano tu wiele przewidywalnych rozwiązań. Uwagę przykuwa tu tylko kilka rzeczywiście fascynujących scen.



Scenariusz jest bardzo przeciętny, mało zaskakujący i absorbujący. Momentami miałam wrażenie, że twórcy w ogóle nie mieli pomysłu, czym mogą zadziwić i zjednać sobie widza. Dialogi są raz całkiem dobre, a innym razem nadzwyczaj nienaturalne i wręcz dziwne. Przedstawione wydarzenia wydają się monotonne, choć niewątpliwie miłe dla oka. Ostatnie minuty, które moim zdaniem powinny ciekawie i dobitnie zakończyć całą opowieść, niczym się nie wyróżniają. Aktorstwo jest przyzwoite, ale niewybitne. Scarlett Johansson, która wcieliła się w rolę wrażliwej Griet nie zachwyciła mnie, zagrała raczej powściągliwie. Mam wrażenie, że nie udało jej się odpowiednio ukazać uczuć i emocji swojej bohaterki. Lepiej poradził sobie Colin Firth jako Vermeer. Aktor dobrze ukazał głęboką fascynację, jaką darzył służącą. Moim zdaniem, najbardziej wyróżniał się jednak Tom Wilkinson w roli mecenasa sztuki, aczkolwiek jego kreacja także nie powala na kolana.

„Dziewczyna z perłą” nie do końca przypadła mi do gustu. Mimo wszystko, polecam seans tego dzieła, ze względu na jego stronę artystyczną, która zrobiła na mnie duże wrażenie.
Ocena: 6/10

3 komentarze:

  1. "Dziewczynę z perłą" oglądaliśmy jeszcze podczas roku szkolnego, na lekcji polskiego.

    Osobiście uważam, że obraz był bardzo ładnie zrobiony, ale na moim blogu nie dostałby zapewne więcej jak 7. Zgadzam się z tobą w większej części, choć mnie na przykład akcja wciągnęła i to bardzo. Ale ja jestem dziwna, także wiesz...

    Przepraszam jak zwykle, że dopiero dziś, ale, jak już mówiłam, do komputera to ja się dorywam tylko w sobotę i w niedzielę. (Zazwyczaj)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się film nawet podobał, oceniam go na mocna siódemkę. Jest to jedna z niewielu produkcji, w których S.Johansson mnie nie denerwuje. Całość jest tak niesamowicie plastyczna, że zupełnie nie psuła mi tych elementów, które opisałaś;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z tym, że film jest piękny wizualnie, ale przeciętny :) I zgadzam się z Suzarro, że w tym filmie Johansson wyjątkowo nie denerwuje :)

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie (filmdine.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń