wtorek, 11 września 2012

Equilibrium (2002), czyli wizja świata bez emocji

reżyseria: Kurt Wimmer
scenariusz: Kurt Wimmer
muzyka: Ramin Djawadi, Geoff Zanelli, Klaus Badelt
produkcja: USA
gatunek: thriller, sci-fi

„Equilibrium” to rewelacyjny i fascynujący thriller sci-fi w reżyserii Kurta Wimmera. Produkcja opowiada bardzo interesującą historię państwa przyszłości i żyjącego w nim człowieka, który postanawia sprzeciwić się panującym tam surowym i brutalnym zasadom.

W przyszłości, po trzeciej wojnie światowej, w miejscu o nazwie Libria postanowiono sprawić, aby świat stał się lepszy. W tym celu każdy mieszkaniec codziennie musi zażywać dokładnie wyznaczoną dawkę leku prozium, który tłumi wszystkie emocje i uczucia. Wydaje się, że dzięki niemu na świecie nie ma już wojen, rozpaczy, cierpienia. Ten, kto choć raz zaniecha obowiązku jego przyjmowania, ten, kto czuje, zostaje od razu zlikwidowany lub w niedługim czasie skazany na śmierć przez spalenie. Porządku pilnują bezwzględni, opanowani i stanowczy klerycy. Świetnie posługują się bronią i sprawnie walczą. Ich główne zadanie to wyłapywanie i zabijanie buntowników. Jednym z nich jest doskonale wyszkolony John Preston (Christian Bale), kleryk najwyższej rangi. Gdy pewnego dnia spotyka Mary O’Brian (Emily Watson), która czuje i przez to zostaje aresztowana, mężczyzna nie przyjmuje dawki leku. Wkrótce zaczyna spoglądać na świat inaczej, zupełnie przestaje przyjmować dawki i postanawia walczyć z reżimem. W Librii władzę sprawuje Ojciec, którego wizerunek nieustannie widnieje na ogromnej ilości telebimów. Wpaja ludziom nauki o okropieństwach wojny i potrzebach przyjmowania prozium. Obywatele, którzy go zażywają są szanowani i traktowani na równym poziomie. 


„Equilibrium” to zajmujący, choć nieco niespójny film. Akcja jest dynamiczna, wciąga od pierwszych minut i nieustannie trzyma w napięciu. Fascynująca fabuła sprawiła, że nie nudziłam się i koniecznie chciałam wiedzieć, co się dalej wydarzy. Produkcja zadziwia, intryguje, smuci, wzrusza i nie porywa. Pomysł jest fenomenalny i oryginalny, dzięki czemu od razu przypadł mi do gustu. Scenariusz jest inspirujący i niezwykły, chwilami zmusza nawet do refleksji. Wizja świata przyszłości, pozbawionego emocji, pełnego brutalności, wydała mi się nieco przerażająca. Ludzie żyją bezsensownie, nic nie odczuwając i nie poznając uroków bycia człowiekiem. Żyją właściwie tylko po to, aby zapewnić istnienie następnym pokoleniom. Przedstawione wydarzenia są zaskakujące, dziwne i interesujące. Niestety, w oczy rzucają się także spore nieścisłości i luki fabularne. Nie umniejszają one jednak przyjemności z seansu. Szczególnie ujęło mnie postępowanie Johna Prestona w chwili, gdy ratuje małego psa przed rozstrzelaniem i później naraża się zabijając strażników. Zwróciłam również uwagę na sceny, w których mężczyzna znajduje ukryte w biednej dzielnicy rebeliantów, Netherze, dużo kolorowych naczyń, pamiątek, m.in. szklaną kulę z Wieżą Eiffla w środku. Szczególne wrażenie robi na nim jednak muzyka lecąca z gramofonu.


Aktorstwo w tym filmie jest naprawdę wspaniałe i na bardzo dobrym poziomie. Najlepiej poradził sobie genialny Christian Bale w roli kleryka Johna Prestona. Początkowo mężczyzna brutalnie tłumi wszelkie bunty, przejawy powstania i nie waha się przed morderstwem ludzi, którzy czują. Cztery lata wcześniej jego żonę skazano na śmierć, ponieważ odstawiła prozium. Został sam z synem i córką, jednak nie rozpacza po stracie żony. Gdy Preston przestaje brać lek, odczuwa szczęście i odkrywa piękno w drobnych rzeczach. Postanawia walczyć o wolność. Gdy było to konieczne, Bale zachowywał kamienną twarz nie wyrażającą praktycznie nic. Później, głównie mimiką twarzy potrafił perfekcyjnie ukazać ogrom i intensywność emocji targających jego bohaterem. Świetnie przedstawiono także sceny walki, choć niekiedy ludzkie możliwości są nieco przesadzone. Wyróżnia się w nich także wyśmienity montaż. Najbardziej zwróciłam uwagę na sceny, w których kleryk Preston z ogromną gracją, sprytem i zwinnością pokonuje wielu przeciwników. Ciekawy i niepokojący klimat podkreśla ponura scenografia, ciemne kostiumy, bardzo dobre efekty specjalne oraz oryginalna muzyka. Ścieżka dźwiękowa doskonale wpasowuje się jako tło tej produkcji.

„Equilibrium” to intrygujące i godne uwagi dzieło. Oglądając je, już kolejny raz byłam pod wrażeniem gry aktorskiej Christiana Bale’a. Polecam!
Ocena: 8/10

10 komentarzy:

  1. Equilibrium jest znakomite! Bale i jego poker face. Kurdę, aż naszła mnie ochota na ten film :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj fakt. To naprawdę udana produkcja. Oglądałem ją już wiele razy i zawsze gdy tylko nadarza się okazja, oglądam go ponownie. Zachwycające sceny walki, ciekawa fabuła i co najważniejsze - jest to film o mieście bez emocji, który paradoksalnie dostarcza mnóstwo emocji widzowi. Zawsze świetnie się bawię.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Od tego filmu zaczęłam bardziej zwracać uwagę na Bale'a. Wiele osób zarzuca 'Equilibrium' podobieństwo do 'Matrixa', ale moim zdaniem kończy się ono tylko na strojach;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podpisuje się pod komentarzem suzarro. Po pierwsze po tym filmie obejrzałam wszystko, w czym zagrał Bale. Po drugie historia jest niesamowicie wciągająca i boleśnie prawdziwa - taka wizja przyszłości jest dla mnie niestety do przewidzenia. I wkurzają mnie porównania do Matrixa. Tego drugiego nie zdołałam obejrzeć do końca i podobne są tylko stroje i ewentualnie, walka finałowa. Tutaj naprawdę odczułam ból bohatera. Ale to też może dzięki znakomitemu aktorowi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dwa razy go przegapiłam w telewizji :) Raz był o tak późnej porze, że nie dałabym rady go obejrzeć. Ale chętnie go nadrobię. Dla Bale'a koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny film. Do dzisiaj pamiętam scenę, w której bohater zaczyna czuć emocje. Jest tak dla mnie charakterystyczna, że rozpoznałam ją w filmie indyjskim (swoją drogą rewelacyjnym).

    OdpowiedzUsuń
  7. nie przepadam ani za sci-fi ani za Balem ale twoja recenzja mnie zachęciła więc chyba jutro obejrzę :) po za tym uwieeelbiam Seana Beana a widzę go na pierwszym kadrze :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie oglądałem tego filmu, chociaż podchodziłem do niego już dwukrotnie, więc jeżeli naprawdę warto to zapewne za trzecim razem seans dojdzie do skutku :)) Pozdrawiam i zapraszam do siebie :))

    OdpowiedzUsuń
  9. "Wizja świata przyszłości, pozbawionego emocji, pełnego brutalności, wydała mi się nieco przerażająca" - mi wydaje sie taka z samego opisu!
    na pewno obejrze, koniecznie (lubie Christiana Baleá i trillery. pierwiastek sci-fi nie powinien byc tu przeszkoda dla seansu ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolejna wizja totalitarnego świata przyszłości. Pomysł niestety oklepany, ale można popatrzeć.

    OdpowiedzUsuń