reżyseria: Saul Dibb
scenariusz: Anders Thomas Jensen, Jeffrey Hatcher, Saul Dibb
muzyka: Rachel Portman
produkcja: Francja, USA, Wielka Brytania, Włochy
gatunek: dramat historyczny, kostiumowy
„Księżna” to dobry dramat historyczny
w reżyserii Saula Dibba. Został odznaczony 4 nagrodami, w tym Oscarem za
najlepsze kostiumy, oraz 13 nominacjami, w tym jedną za scenografię także do
tej statuetki. Opowiada poruszającą i trochę smutną historię Georginy po tym
jak zostaje księżną Devonshire.
Akcja rozgrywa się w drugiej połowie XVIII wieku w
Anglii. Szesnastoletnia Georgina (Keira Knightley) cechuje się rzadko spotykaną
urodą i dużym wdziękiem. Wyróżnia się wśród wszystkich młodych dam. Ambitny
Charles Grey (Dominic Cooper) stara się o jej względy, jednak dziewczyna nie
zwraca na niego większej uwagi. Nie zauważa co chłopak do niej czuje. Wkrótce jej matka, Lady Spencer (Charlotte Rampling) i doradca
Księcia Devonshire, Burleigh (Andrew Armour) uzgadniają, że Georgina zostanie
żoną Księcia (Ralph Fiennes). Dają jej do zrozumienia, że mężczyzna jest w niej
zakochany. Dziewczyna jest rozpromieniona i pełna entuzjazmu na wieść o swoim
szybkim małżeństwie z tak wpływowym człowiekiem. Cieszy się także, że osiągnie
wysoką pozycję społeczną. Nie przejmuje się tym, że swojego przyszłego męża
widziała tylko dwa razy i w ogóle go nie zna. Zapomina o sympatycznym Charlesie
Grey’u i wychodzi za mąż za Księcia. Mężczyzna pragnie ponad wszystko, aby kobieta dała mu
dziedzica. Pierwszym dzieckiem pary nie okazuje się jednak wyczekiwany syn. Mąż
powoli przestaje interesować się młodą Georginą i wdaje się w coraz liczniejsze
romanse. Żonę traktuje chłodno i oschle, praktycznie z nią nie rozmawia. Ludzie uwielbiają Księżną i są jej bardzo przychylni.
Mówi się, że jedyną osobą, która jej nie kocha jest sam Książę.
„Księżna” to piękny i nieźle zrealizowany film. Akcja
rozgrywa się powoli, dlatego chwilami wydał mi się nudny i niezbyt zajmujący. Fabuła na początku nie spodobała mi się, później jednak bardziej mnie zaciekawiła. Mimo monotonni, która chwilami pojawiała się w tej produkcji,
całość jest raczej wciągająca. Twórcy potrafili wspaniale ukazać dramatyzm tej
historii. Okazała się jednak przygnębiająca w taki trochę ‘jednostajny’ sposób,
przez co chwilami z trudem mi się ją oglądało. Moim zdaniem scenariusz stanowi najsłabszy element tego
dzieła. Jest mało zaskakujący, ale niezbyt przewidywalny. Sam pomysł
wydał mi się naprawdę bardzo dobry, ale czegoś tu zabrakło. Przedstawione
wydarzenia raz przykuwają uwagę, raz nudzą. Niestety, przez to akcja nie trzyma
w napięciu. Szczególnie słaby jest początek. Już na wstępie dowiadujemy się, że
Georgina poślubi Księcia. Według mnie to jednak trochę za szybko, tym bardziej,
że później film gwałtownie zwalnia tempa. Niektóre sceny dłużą się, a inne
wręcz przeciwnie okazują się zbyt krótkie. Dialogi są momentami bardzo drętwe.
Aktorstwo jest porządne, ale szczerze mówiąc liczyłam na
więcej. Keira Knightley, która wcieliła się w rolę Georginy zagrała, moim
zdaniem, najlepiej. Świetnie poradziła sobie z postawionym przed nią niełatwym
zadaniem. Doskonale ukazała uczucia swojej bohaterki i trudy z jakimi się zmaga.
Wydała mi się przekonująca jako niekochana przez męża Księżna, która pragnie
szczęścia. Powoli odkrywa, że może je zapewnić jej Charles Grey. Musi być
jednak posłuszna Księciu i troszczyć się o ich dzieci, mimo, że on jawnie
rozpoczyna romans z inną kobietą. Odtwórca roli Księcia Devonshire, Ralph Fiennes spisał
się przeciętnie. Uważam, że stać go było na więcej. Jego bohater jest wiecznie
ponury, dlatego aktor operuje cały czas właściwie tą samą miną. Dominic Cooper jako Charles Grey nie zachwycił mnie swoją
grą. Poradził sobie dobrze, ale moim zdaniem wraz z rozwojem akcji, wniósł niewiele
nowego do swojej postaci.
Myślę, że największym plusem tej produkcji jest cudowny
klimat. Złożyły się na niego perfekcyjnie dopracowane kostiumy, wzbudzająca
zachwyt scenografia i genialna muzyka. Keira Knightley musiała nosić bardzo
ciężką perukę. W przerwach między zdjęciami opierała głowę o specjalną
podpórkę, aby nie nadwyrężyć sobie karku. Niesamowitą ścieżkę dźwiękową tego dzieła
stworzyła Rachel Portman. Kompozytorka zachwyciła mnie już wcześniej przy
okazji seansu „Czekolady”.
„Księżna” nie spełniła moich oczekiwań, trochę się na niej zawiodłam. Uważam jednak, że ma swój urok. Seans nieobowiązkowy.
Ocena: 6/10
mnie się podobało, całkiem nieźle pokazali dramat kobiety zmuszonej wybrać między miłością a macierzyństwem
OdpowiedzUsuńMnie również się podobało, aczkolwiek film rzeczywiście średni i momentami nudny.
OdpowiedzUsuńMnie się spodobał ten film i dałbym mu wyższą ocenę (może 8/10). Historia w nim opowiedziana mnie zainteresowała i się ani trochę nie nudziłem. Pamiętam jeszcze, że film miał niezłą muzykę i jedną z lepszych ról Keiry.
OdpowiedzUsuń