niedziela, 21 października 2012

Sherlock (2010) - sezon 1 i 2, czyli współczesne oblicze klasyki



Niedawno zafascynowała mnie jedna z adaptacji powieści Arthura Conan Doyle’a. W 1887 roku pisarz opublikował „Studium w szkarłacie”. To pierwsza opowieść o genialnym Sherlocku Holmesie i jego przyjacielu Johnie Watsonie. Dotychczas powstało wiele adaptacji jego książek. Jeszcze nie tak dawno temu, przeniesienie postaci osławionego detektywa do czasów współczesnych wydawałoby się dziwnym i co najmniej szalonym pomysłem. Przyznajcie sami, co pozostanie z Holmesa XIX wieku, wytworu wyobraźni Doyle’a, w nowoczesnym Holmesie?

Największe zmiany wprowadził w 2009 roku Guy Ritchie. Postanowił on odświeżyć wizerunek Sherlocka produkcją bardziej rozrywkową. W główną rolę wcielił się Robert Downey Jr. Sprawił, że stał się on szaloną i ekscentryczną osobą, nie stroniącą od walki i przygód. Film został ciepło przyjęty przez widzów. W 2011 roku doczekał się kontynuacji. Rok później Steven Moffat i Mark Gatiss podjęli się jeszcze większego ryzyka - postanowili stworzyć serial o Sherlocku Holmesie. Akcję przenieśli do XXI wieku, a wspaniałego detektywa zagrał Benedict Cumberbatch. Porzucił charakterystyczną fajkę i czapkę uszatkę. Zainwestował za to w plastry antynikotynowe, telefon komórkowy i laptopa.


Mimo tak wielkich odstępstw od oryginału, nowy Sherlock okazuje się nader intrygujący. Jest genialny, bardzo bystry, inteligentny i nieprzewidywalny. W rozwiązywaniu trudnych zagadek kieruje się metodami dedukcji, swoją rozległą wiedzą w wielu dziedzinach nauki i uważnymi obserwacjami. Wydaje się także chłodny, arogancki, wyniosły i nieco egoistyczny. Benedict Cumberbatch zrobił coś niesamowitego – tchnął nowego ducha w postać detektywa. Jego gra aktorska jest wybitna i wydaje się, że dokładnie panuje on nad każdym gestem i spojrzeniem. Ma wysoką i szczupłą sylwetkę, cudowny niski głos i niezwykłe, głębokie oczy. Te cechy nadają mu nieco mroczny wygląd. Idealny Sherlock? Zdecydowanie tak.

Sherlock jest wzywany przez Inspektora Lestrade’a tylko w nagłych wypadkach, czyli bardzo często. Inni uważają go za szaleńca, świra, a nawet psychopatę. Rozwiązywanie zagadek daje mu ogromną satysfakcję i entuzjazm, które są tym większe, im bardziej skomplikowana wydaje się dana sprawa. W pierwszym odcinku pt. „Studium w różu”, John Watson poznaje Holmesa. Obu nie stać na wynajęcie mieszkania, dlatego zostają współlokatorami lokalu na Baker Street 221b. Doktor początkowo traktuje go nieufnie, trochę pobłażliwie. Toleruje wszystkie wybryki i szaleństwa towarzysza. Wkrótce odkrywa, że zaczyna mu nim zależeć. Również postać wiernego przyjaciela detektywa przeszła pewne przemiany. Zamiast pamiętnika pisze on swój własny blog.


Serial okazał się fantastyczny, a akcja nieustannie trzyma napięciu. Scenariusz niesamowicie dopracowany: zaskakuje, zadziwia i zachwyca. Warto również zwrócić uwagę na wspaniałą muzykę i scenografię. Obejrzałam dopiero dwa odcinki pierwszego sezonu. Został mi jeszcze jeden z tego i kolejne trzy z następnego. Każdy epizod trwa właściwie tyle co przeciętny film, aż 1 godz. 30 min. Produkcja trzeciego sezonu planowana jest dopiero na 2013 rok. Martin Freeman jako Watson poradził sobie bardzo dobrze, teraz nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejsce. Aktor zagrał świetnie i przekonująco. Wspaniałe w tym serialu jest także to, jaką chemię udało się uzyskać Cumberbatch'owi i Freeman'owi. Dzięki temu z ciekawością możemy śledzić rozwój ich jakże skomplikowanych relacji. Przyjaciele czy coś więcej?

„Sherlock” to fascynujący i doskonały pod każdym względem serial. Każdemu kto się waha, czy przystąpić do seansu – gorąco polecam! Daję jak na razie maksymalną ocenę, czy się zmieni, zobaczymy.
Ocena: 10/10

6 komentarzy:

  1. Lubię oglądać seriale, więc kiedy będę miała więcej wolnego czasu z chęcią obejrzę. :) I dziękuję za miłe słowa :] U Ciebie również jest fajnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ocena całkowicie zasadna - Sherlock z BBC jest rewelacyjny. W pełni popieram 10/10 :) BBC częściej powinna sięgać po te formy telewizyjne - Sherlock i Luther dowodzą, że brytyjczycy znają się na rzeczy.

    Pamiętam, że kiedyś w filmie znalazło się porównanie z serialem House M.D. że postać współczesnego Sherlocak się przyjmie, bo podobnie jak Gregory House jest aspołecznym geniuszem, których widzowie uwielbiają na ekranie.

    Szczególnie odcinki 4,5,6 wgniatają w fotel :-) Polecam oglądać jak najszybciej :-) potem potrzeba trochę czasu żeby dojść do siebie :-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Drugi sezon jest jeszcze lepszy- zwłaszcza odcinek z Irene Adler;) Ja akurat po "Study in Pink" od razu nie przekonałam się do nowego Holmes'a, ale serial ma jedną świetną zaletę-z odcinka na odcinek jest coraz lepszy. A jak wypadnie 'trójka' to już tylko można czekać;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zdecydowanie uważam się za fana wersji Ritchy'ego. Jak dla mnie, to najlepsza odsłona przygód sławnego detektywa. Jeśli o serial chodzi to widzę, że zbiera on bardzo pozytywne opinie i chyba warto po niego sięgnąć. Fakt faktem przeszkadza mi "na wejściu" główny ruch obsady czyli Benedict. Zupełnie nie wzbudza on mojej aprobaty jako aktor. Nie mówię, że jest słabym aktorem, absolutnie nie. Ale ta aparycja mnie jakoś odrzuca. Ale te opinie...Wezmę się chyba za ten serial. Nie sądzę by przebił jakością mój "The Best OF" czy "24 godziny" ale, szansę na zapewnianie mi dobrej rozrywki dostanie :)
    Pozdro, Dwayne

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie oglądałem jeszcze tego serialu, choć w ostatnim czasie mocno inteesuję się filmografią Cumberbatcha, więc prędzej czy później, będę musiał się za ten serial zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Filmowa wersja jest jedną z moich ulubionych - oczywiście ta w wersji Downey'a Jr. Co do serialu. Zapowiada się ciekawie, nie wiem czy uda mi się go obejrzeć, ale na pewno się o to postaram! :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń