niedziela, 24 lutego 2013

Les Miserables Nędznicy (2012), czyli dźwięki rewolucji

tytuł oryginalny: Les Miserables
reżyseria: Tom Hooper
scenariusz: William Nicholson
muzyka: Claude-Michel Schonberg
produkcja: Wielka Brytania
gatunek: musical, dramat

Do wręczenia Oscarów zostało już tylko kilka godzin. Zanim to nastąpi chciałabym przyjrzeć się bliżej nagrodzonym 8 nominacjami do tej statuetki dziełu Toma Hoopera. „Nędznicy” to zachwycające i spektakularne widowisko.

Jean Valjean (Hugh Jackman) odbywa ciężką karę za kradzież bochenka chleba. Gdy zostaje zwolniony, otrzymuje dokument uniemożliwiający mu znalezienie pracy i uczciwe życie. Wkrótce spotyka szczodrego i miłosiernego księdza, dzięki któremu zmienia się. Od tej pory postanawia kierować się w życiu dobrem i troszczyć się o innych. Porzuca dawne nazwisko i rozpoczyna pracę. Przynosi mu ona wiele zarobku, staje się szanowaną osobistością. Nieustannie ściga go bezlitosny inspektor Javert (Russell Crowe), który za główny cel stawia sobie ukaranie go. Po latach spotykają się. Valjean poznaje też biedną i nieszczęśliwą Fantine (Anne Hathaway). Składa obietnicę, że wychowa jej córkę Cosette (Isabelle Allen / Amanda Seyfried). 


Nominacja do Oscara: najlepszy film
„Nędznicy” to wyśmienity i genialnie zrealizowany musical. Fabuła wydała mi się wciągająca, jednak niezbyt trzymająca w napięciu. Niemal każdy element jest dokładnie dopracowany i tworzy zgrabną całość. Najsłabszym okazał się nieco przewidywalny scenariusz. Na dialogi bohaterów składają się praktycznie same piosenki. Po dłuższym czasie staje się to dość męczące w odbiorze. Na początku historia mnie nie zaciekawiła, pierwsza połowa filmu jest trochę nudna i zabrakło w niej czegoś zaskakującego. Druga okazała się bardziej fascynująca. Niektóre wątki wydały mi się przydługie lub zbędne. Na duży plus zasługują intrygujące i wyjątkowo barwne postacie. Każda z nich się wyróżnia, w szczególności zabawni i cwani państwo Thénardier w interpretacji Heleny Bonham Carter i Sachy Barona Cohena.

Nominacja do Oscara: najlepszy aktor pierwszoplanowy, Hugh Jackman
Hugh Jackman, odtwórca głównej roli Jeana Valjeana, dobrze poradził sobie z zadaniem. Zagrał przekonująco, ale nie wybitnie. Moim zdaniem potrafił naprawdę wiarygodnie przedstawić przemianę swojego bohatera. Na początku jest nieszczęśliwy, gdy uzyskuje wolność postanawia rozpocząć nowe życie. Wkrótce zarabia bardzo dobrze, a najwięcej radości sprawiają mu kontakty z zaadoptowaną Cosette. Niestety aktor śpiewał raczej słabo i ciężko mi się go słuchało.

Nominacja do Oscara: najlepsza aktorka pierwszoplanowa, Anne Hathaway
Anne Hathaway, która wcieliła się w rolę ubogiej i doświadczonej przez życie Fantine, spisała się wspaniale. Pomimo tego, że to postać drugoplanowa i nie występuje na ekranie długo, z łatwością przykuwa uwagę. Okazała się elektryzująca, a jej gra jest pełna emocji. Udało jej się ukazać cierpienie i rozpacz, także dzięki doskonałej mimice twarzy. Śpiewała pięknie i widać, że włożyła w to całe swoje serce. Myślę, że to największa faworytka do zgarnięcia statuetki Akademii Filmowej. 


Nominacja do Oscara: najlepsza charakteryzacja
Znakomita charakteryzacja sprawiła, że postaci stały się bardziej wyraziste i sugestywne. Aktorzy wykazali się sporym poświęceniem, przygotowując się do występu w tej produkcji. Jackman zrzucił na wadze 9 kg, a do kolejnych scen przytył 13 kg. Hathaway schudła aż 12 kg i ścięła włosy. 

Nominacja do Oscara: najlepsza scenografia, Eve Stewart i Anna Lynch-Robinson
Obraz jest wizualnie doprowadzony do perfekcji. Niesamowity klimat i nastrój XIX-wiecznej Francji podkreśla wspaniała scenografia. Nie jest ona jednak przytłaczająca, choć chwilami miałam wrażenie przerostu formy nad treścią.

Nominacja do Oscara: najlepsze kostiumy, Paco Delgado
Interesujące kostiumy okazały się unikalne niemal dla każdego bohatera. Są idealnie dobrane: od pięknych sukien, zniszczonych ubrań biedaków, przez eleganckie czy ekstrawaganckie stroje wpływowych ludzi.


Nominacja do Oscara: najlepsza piosenka
Przyznam, że nie rozumiem decyzji o przyznaniu nominacji utworowi „Suddenly” w wykonaniu Hugh Jackmana. Zupełnie nie trafił on mi do gustu, a przez głos tego aktora nie słucha się jej przyjemnie. Dużo lepszą piosenką okazała się dla mnie „I dreamed a dream”. Anne Hathaway ciekawie ją zinterpretowała i ma naprawdę ładny wokal.  

Nominacja do Oscara: najlepszy dźwięk, Simon Hayes, Andy Nelson i Mark Paterson
Muzyka stanowi najważniejszy element tego dzieła. Ścieżka dźwiękowa wydała mi się cudowna i inspirująca. Wszystkie piosenki były nagrywane na planie, tym bardziej należą się wyrazy uznania dla aktorów. Utwory okazały się niezwykłe i warte uwagi. Pozytywnie zdziwił mnie czysty głos Russella Crowe’a. Słucha się go naprawdę przyjemnie. Najlepiej śpiewała jednak Anne Hathaway i Samantha Barks. Dobrze poradził sobie również Eddie Redmayne.

Ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. Mogło być znacznie gorzej. Choć z drugiej strony nie trudno mnie było zadowolić, bo nie spodziewałem się absolutnie niczego dobrego. Generalnie przeważała nuda, musical musicalem, ale tu niejednokrotnie miałem już dość tego śpiewania. Sama fabuła praktycznie też nie zagłębia się w książkowy pierwowzór, choć z drugiej strony to może nie tyle adaptacja książki, co adaptacja musicalu. Sam nie wiem. Tak czy owak wytrzymałem do końca,a a to już sukces :)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń