Quentin Jacobsen ma osiemnaście lat, dwóch dobrych
przyjaciół – Bena i Radara, od dzieciństwa jest zakochany w swojej koleżance
zbuntowanej i niepokornej Margo Roth Spiegelman. Dziewczyna nie stosuje się do
zasad, ucieka z domu, planuje zuchwałe włamania i kradzieże, w szkole jest
darzona dużym szacunkiem i podziwiana. Ona i Q kiedyś często się ze sobą
spotykali, ale teraz w ogóle nie rozmawiają. Życie chłopaka wydaje się monotonne i
przewidywalne aż do pewnej nocy, gdy w jego oknie pojawia się Margo. Namawia go do
pomocy i wciąga w wir niesamowitych zdarzeń, a następnego dnia znika. Zafascynowany
Quentin wraz z przyjaciółmi postanawia ją odnaleźć. Idąc tropem wielu dziwnych
wskazówek wyrusza w podróż po USA. Pragnie za wszelką cenę dowiedzieć
się, kim i jaka naprawdę jest Margo.
Mam wrażenie, że nie zależnie od tego o czym pisałby John
Green, czytałoby się to znakomicie. Jego styl pisarski jest bardzo przystępny i
łatwy w odbiorze. Na kartach książek, uwielbia się dzielić swoimi przemyśleniami
i filozoficznymi refleksjami. Przekazuje interesujące prawdy życiowe, chwilami
zmusza do głębszej zadumy nawet nad pozornie błahymi sprawami. „Papierowe
miasta” to błyskotliwa i inteligentnie skonstruowana powieść o poszukiwaniu
siebie. Oczarowuje swoją prostotą, ale jednocześnie wyrazistością formy. Pochłonęłam
ją dosłownie jednym tchem, mimo tego że tematyka raczej nie jest mi bliska. Na
szczęście, dzieło nie daje się łatwo zaszufladkować w kategorii ‘dla młodzieży’
i ‘o młodzieży’, kryje w sobie dużo więcej. Co najważniejsze, lektura zapewnia
niebywałą rozrywkę i przyjemność. Fabuła nie jest szablonowa, ale zupełnie
świeża i niesamowicie pomysłowa. Śmieszy, zadziwia, bawi i zaskakuje. Bohaterowie
okazali się bardzo realni i wiarygodni, mimo tego że wyczyniają niespotykane i
chwilami zupełnie niemożliwe rzeczy. Przeżywają niesłychane i fascynujące
przygody, dzięki którym odkrywają, że ludzie są często inni niż się wydają.
Czytelnik może szybko utożsamić się z
główną postacią, pomimo jego fatalnego i ślepego zauroczenia. Quentin to spokojny
i niczym niewyróżniający się uczeń liceum, dzięki znajomości z Margo jego życie
gwałtownie się zmienia i nabiera nowych kolorów.
„Papierowe miasta” to pasjonująca i odkrywcza powieść.
John Green wprawdzie nie ujął mnie tak jak w „Gwiazd naszych wina”, ale to
dzieło wcale nie zawiodło moich oczekiwań. Serdecznie polecam!
Ocena: 5/6
Super recenzja! Już od dłuższego czasu kusi mnie, żeby przeczytać tą książkę, a ty mnie jeszcze bardziej zachęciłaś.
OdpowiedzUsuńMam ogromną chęć na tę książkę! Muszę na nią zapolować ;)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
Pozdrawiam ;*