poniedziałek, 7 października 2013

Rzeź (2011), czyli zrzucanie masek uprzejmości

tytuł oryginalny: Carnage
reżyseria: Roman Polański
scenariusz: Roman Polański, Yasmina Reza
muzyka: Alexandre Desplat
produkcja: Francja, Hiszpania, Niemcy, Polska
gatunek: dramat, komedia

Czasami, aby stworzyć naprawdę dobry i zajmujący film nie potrzeba wiele. Wystarczy intrygująca historia, ciekawe miejsce akcji i kilku znakomitych aktorów. Oszałamiające efekty specjalne są wtedy zbędne, a wyrazista ścieżka dźwiękowa może nie pasować do kameralnego klimatu. W „Rzezi” Roman Polański udowadnia, że użycie skromnych środków nie musi wpływać niekorzystnie na jakość danego dzieła.

Alan (Christoph Waltz) i Nancy Cowan (Kate Winslet) oraz Michael (John C. Reilly) i Penelope Longstreet (Jodie Foster) to dwa nowojorskie małżeństwa, charakteryzujące się zwykle nienagannymi manierami  i odpowiednim zachowaniem w każdej sytuacji. Wydaje się, że prowadzą szczęśliwe życie i niczego im nie brakuje. Kiedy ich synowie doprowadzają do bójki, organizują spotkanie w celu wyjaśnienia przyczyny i omówienia skutków konfliktu. Niewinnie wyglądająca i spokojna konwersacja szybko przeradza się w wielką kłótnię. Nie szczędzą na złośliwości, ostrych komentarzach i szczerych wyznaniach. Ich chłodne opanowanie przeradza się w niepohamowany gniew i brak jakichkolwiek skrupułów.  


Akcja „Rzezi” rozgrywa się jedynie w mieszkaniu państwa Longstreet. Pomimo braku przestronności i rozległych scenerii film ani przez chwilę nie przypomina przedstawienia teatralnego, swojego pierwowzoru. Twórcy sprytnie wykorzystują wszystkie ograniczenia i sprawiają, że taki intymny klimat wprost zadziwia. Wnętrza wydają się pieczołowicie umeblowane i wyposażone, uwagę przykuwa także niesamowita dbałość o najmniejsze detale. Historia nabiera w ten sposób dużo wiarygodności. Wiele z pozoru przypadkowych rekwizytów okazuje się spełniać istotną rolę, m.in. tulipany jako symbol przełamywania kolejnych barier. Szkoda zmarnowanego talentu Alexandra Desplata, który nie miał okazji popisać się tutaj intrygującym utworami. Z drugiej strony tło muzyczne jest w tym wypadku rzeczywiście zbędne, a wręcz nie na miejscu. Dialogi pochłaniają bowiem widza całkowicie.


Polański nie popada w schematyczność, próbując nakręcić wyrazisty komediodramat. Sam pomysł jest genialny w swojej prostocie, ale jednocześnie niezwykle ryzykowny. Sukces tego typu przedsięwzięcia zależy niemal tylko i wyłącznie od obsady i scenariusza, którego współautorka to Yasmina Reza, autorka sztuki „Bóg rzezi”. Nie brakuje tu długich scen, barwnych wymian zdań, ciętych ripost i perfidnych komentarzy – brawurowe dialogi stają się solidną podstawą dla dalszego rozwoju wydarzeń. Dynamizm akcji nadaje interesująca praca kamery i różnorodne ujęcia. Nagłe rozmowy telefoniczne trzymają w napięciu, co się za chwilę wydarzy. Niektóre sytuacje nie mogą się jednak pochwalić wysokim poziomem estetyki czy wysublimowaniem.

„Rzeź” nie należy do tych produkcji, które silą się na bycie arcydziełem. Stanowi to bardziej popis świetnego kunsztu aktorskiego i błyskotliwych dialogów. Pewnie dlatego czegoś mi tu zabrakło, jakiegoś zgrabnego podsumowania, puenty lub wniosków. Ciekawe jak może potoczyć się pozornie cicha i wyważona rozmowa, ale co właściwie wynika tutaj z odrzucenia masek dobrego wychowania? Seans nie wywołuje specjalnych emocji, a po nim pozostaje, niestety, pustka.  


Na początku bohaterowie zachowują się powściągliwie i są pełni rezerwy. Napięta atmosfera, trudny powód spotkania, różne poglądy i opinie szybko nakierowują ich przeciwko sobie. Głęboko skrywane urazy i uprzedzenia wychodzą na jaw w najmniej korzystnych okolicznościach. Więzy pomiędzy małżonkami znacznie się rozluźniają, gdy każdy ujawnia swoje prawdziwe oblicze. Taki zdumiewający obrót spraw nie miałby miejsca, gdyby nie wspaniali aktorzy. Tworzą intrygującą i zabawną galę osobowości. Jodie Foster jest zapalczywa i pełna energii, gotowa w każdej chwili wybuchnąć. John C. Reilly wydaje się najpierw potulny i oddany, ale później staje się samolubny i bezkompromisowy. Kate Winslet zagrała oschłą i wyrachowaną panią z wyższych sfer. Odnoszę wrażenie, że bohater Christopha Waltza czerpie nieukrywaną przyjemność z przyglądania się rozwijającej się kłótni. Chwilami, wydaje się, że problem bójki ich synów to tylko pretekst do wzajemnej konfrontacji.

„Rzeź” to oryginalny, choć niewybitny komediodramat z bardzo dobrą obsadą. Seans to naprawdę porządna rozrywka, polecam.
Ocena: 7/10

5 komentarzy:

  1. Nie ukrywam, że po tym filmie spodziewałam się zdecydowanie czegoś mocniejszego. "Rzeź" zawiodła mnie, nad czym ubolewam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dostałem to co chciałem. Masę kąśliwych uwag, złośliwości. Czasem tak delikatnych, a mimo wszystko bolących dla tych którzy wychwycą nieuprzejmość. Napisałaś "Pewnie dlatego czegoś mi tu zabrakło, jakiegoś zgrabnego podsumowania, puenty lub wniosków".. dla mnie to właśnie duży plus. Uwielbiam się domyślać i interpretować :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie najlepiej zagrała Jodie Foster, nie było chyba minuty by grana przez nią postać mnie nie irytowała. Zresztą pozostali spisali się równie dobrze i w gruncie rzeczy, tak jak tego oczekiwałem już po pierwszych kilku minutach.

    Film skojarzył mi się z "Dwunastoma gniewnymi ludźmi" ze względu na niezmienne miejsce akcji, no i może trochę tę ciągłą kłótnię (z tym, że tutaj jałową).

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak dla mnie "Rzeź" Polańskiego to naprawdę bardzo dobry film. Jeszcze długo odczuwałam emocje pozostawione mi po seansie, które wyraźnie na mnie wpłynęły. Książka Yasminy Rezy również kończy się dość nagle, bez podsumowania, co według mnie wpływa korzystnie na sztukę, jak i film. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Spodziewałam się nudy, a jednak czekało mnie niemałe zaskoczenie. Nie sądziłam, że można zamknąć akcję filmu w jednym pomieszczeniu i wyjść z tego z twarzą. Odebrałam ten film bardzo pozytywnie, choć niestety byłam zmuszona oglądać go z lektorem, czego nie cierpię.

    -Ania

    OdpowiedzUsuń