piątek, 21 lutego 2014

Witaj w klubie (2013), czyli w walce o życie

tytuł oryginalny: Dallas Buyers Club
reżyseria: Jean-Marc Vallée
scenariusz: Craig Borten, Melisa Wallack
muzyka: Anton Monn, Carolos Periguez
produkcja: USA
gatunek: biograficzny, dramat

Jednym z najbardziej popularnych, ale jednocześnie zapewniających ogromne pole do popisu motywów filmowych jest niezwykła przemiana jednego z bohaterów. Następuje po wpływem pewnego wydarzenia, osoby czy informacji, które wydają się później wręcz kształtować na nowo jego osobowość. Fascynujące portrety psychologiczne często inspirują i skłaniają do refleksji. Twórcy „Witaj w klubie” postanowili również podzielić się inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami historią człowieka, któremu przewidywano jedynie miesiąc życia.

Ron Woodroof (Matthew McConaughey) cieszy się chwilą, skupia się jedynie na spełnianiu szybkich przyjemności i zachcianek. Nie dba o siebie, pije, pali, lubi kobiety i rodeo. Pewnego dnia dowiaduje się, że jest nosicielem wirusa HIV, w co początkowo zupełnie nie może uwierzyć. Nie zamierza pogodzić się z wyrokiem i pozostać w szpitalu na niemal pewną śmierć. Wyjeżdża do Meksyku po niedostępne i zakazane w USA leki, które później zaczyna przewozić nielegalnie przez granicę. Po powrocie niespodziewanie znajduje współpracownika w osobie queerowego transseksualisty Rayona (Jared Leto). Razem zakładają klub, w którym inni poszukują pomocy.


Nominacja w kategorii: najlepszy film
„Witaj w klubie” stanowi znakomicie skonstruowaną i porywającą historię, która skupia się na kilku interesujących wątkach związanych bezpośrednio z głównym bohaterem. Najbardziej dramatyczne wydarzenia rozgrywają się we wnętrzach szpitala, w którym na chorych testuje się nowy lek. Zamiast przeciwdziałać AIDS, okazuje się w wielu wypadkach bardzo szkodliwą substancją. Na szczęście, ilość wiadomości medycznych w ogóle nie przytłacza. Na pierwszy plan wysuwa się jednak znacznie motyw przemiany Woodroofa z buntownika i narkomana w przebiegłego oszusta, działającego jednak w słusznej sprawie – ochronie ludzkiego życia. Twórcy pozostawiają dużo do myślenia i sprawiają, że widz ani na chwilę nie odrywa wzroku od ekranu. Produkcja okazuje się szczera i bezpretensjonalna, wywołuje także zaskakujące emocje i porusza. 


Nominacja w kategorii: najlepszy aktor pierwszoplanowy, Matthew McConaughey
Mistrzowski popis swoich dotychczas niedocenionych umiejętności dał bez wątpienia Matthew McConaughey. W końcu otrzymał niepowtarzalną szansę i bezbłędnie ją wykorzystał. Wcielił się w postać porywczego, sprytnego Rona Woodroofa, który próbuje przechytrzyć śmierć. Spisał się brawurowo i niezwykle charyzmatycznie, ukazując różne oblicza tego samego bohatera. Wykazał się ogromnym poświęceniem dla roli i aby wypaść wiarygodniej, schudł aż 17 kg. Jego fenomenalny występ zaowocował w pierwszą nominację do Oscara oraz inne prestiżowe nagrody, m.in. Złoty Glob i Critics’ Choice. Mam wrażenie, że wreszcie udało mu się oderwać od siebie etykietkę aktora z komedii romantycznych.


Nominacja w kategorii: najlepszy aktor drugoplanowy, Jared Leto
Jared Leto charakteryzuje się subtelną urodą i szczupłą sylwetką. Te cechy ułatwiły mu niewątpliwe stworzenie wyjątkowo przekonującego portretu Rayony. Wychudzony o 13 kg, ze zmodulowanym głosem, przebrany w damskie ubrania i pod grubą warstwą makijażu wydaje się wręcz nie do poznania. Sprostał jednak trudnym wymaganiom i zagrał niezwykle wymownie. Choć wcześniej nie potrafił zwrócić uwagi widza, teraz kradnie niemal każdą scenę. W duecie z McConaughey’em poradził sobie brawurowo. W pełni ukazał emocje targające swoją postacią i udowodnił, że jest naprawdę godzien najwyższych odznaczeń. Wcześniej rozpływałam się na fantastyczną kreacją Michaela Fassbendera w „Zniewolonym”, ale teraz Oscara przyznałabym właśnie Leto.


Nominacja w kategorii: najlepszy scenariusz oryginalny, Craig Borten i Melisa Wallack
„Tak walczę o życie, że nie mam czasu żyć.” – mówi główny bohater, któremu lekarze postawili śmiertelną diagnozę. Od tego czasu w jego życiu następuje gwałtowny zwrot i nieobliczalne w skutkach zmiany. Pozornie dobrzy przyjaciele dyskryminują go, zostaje nawet eksmitowany z własnego domu. Pomimo załamań i nieszczęścia mężczyzna ostatecznie za wszelką cenę stara się przetrwać i nigdy się nie poddać. O tym właśnie przede wszystkim starają się opowiedzieć twórcy, dużo czasu poświęcają również wątkowi niekonwencjonalnej przyjaźni.  Początkowo Ron nie potrafi odrzucić uprzedzeń i jawnej niechęci wobec Rayon. Po przełamaniu pierwszych barier coś w nim pęka i jego spojrzenie staje się bardziej wyrozumiałe. Zawiązują razem interes, handlując niezatwierdzonymi lekami. Powoli rodzi się pomiędzy nimi cicha, niewypowiedziana nić porozumienia. Niesienie pomocy ludziom, którzy podobnie jak oni chorują na AIDS, zapewnia nie tylko duże zyski pieniężne, ale przede wszystkim satysfakcję z przedłużenia czyjegoś życia. Po pewnym czasie towarzysze, choć nie zdają sobie z tego sprawy, okazują się niemal nierozłączni.


Nominacja w kategorii: najlepszy montaż, Martin Pensa i John Mac McMurphy
Dynamiczna narracja narzuca dość szybkie, ale odpowiednie tempo akcji. Twórcy poradzili sobie z ukazaniem upływu czasu, wydarzenia rozgrywają się bowiem na przełomie kilku lat. Sprawny montaż spaja wszystkie elementy w jedną całość i nadaje im jednolity charakter. Odnoszę jednak wrażenie, że raczej nie znajdzie się tu nic nowatorskiego czy innowacyjnego na miarę Oscara.

Nominacja w kategorii: najlepsza charakteryzacja i fryzury
Wyróżnienie w tej kategorii okazuje się zasłużone przede wszystkim ze względu na dokładnie wykonaną charakteryzację Jareda Leto. Mężczyzna przeszedł intrygującą przemianę zewnętrzną, dzięki której mógł jeszcze lepiej wczuć się w rolę. McConaughey w swoim  jasnym kapeluszu kowbojskim, dżinsowych spodniach i dłuższych włosach nabrał już niemal charakterystycznego wizerunku.

Ocena: 9/10

1 komentarz:

  1. Bardzo dobry, wyczerpujący tekst. Film zasługuje na uznanie, bo moim zdaniem jest świetny. Brawa dla Mathew za poświęcenie do filmu Witaj w klubie. Myślę, że było warto.

    OdpowiedzUsuń